Prezydent USA Donald Trump opisał we wpisie trzy sytuacje, które miały miejsce w Organizacji Narodów Zjednoczonych podczas jego wizyty.
Wczoraj w Organizacji Narodów Zjednoczonych doszło do PRAWDZIWEJ HAŃBY – nie jednego, nie dwóch, ale trzech bardzo złowrogich wydarzeń! Najpierw schody ruchome prowadzące na główną salę zatrzymały się z piskiem. Zatrzymały się w mgnieniu oka. Niesamowite, że Melania i ja nie padliśmy twarzą na ostre krawędzie tych stalowych schodów.
– czytamy.
Przypadek czy sabotaż?
To jednak nie wszystko. Dalej, amerykański przywódca przytacza jeszcze dwa inne przykłady awarii, z którymi zetknął się w trakcie przemówienia w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Mowa o m.in. awarii telepromptera.
Potem, gdy stałam przed telewizyjną widownią liczącą miliony ludzi z całego świata i ważnymi Liderami w sali, mój prompter nie działał. Panowała całkowita ciemność. Natychmiast pomyślałam: „Wow, najpierw zdarzenie ze schodami ruchomymi, a teraz zepsuty prompter. Co to za miejsce?” Następnie wygłosiłem przemówienie bez promptera, który włączył się jakieś 15 minut później. Dobra wiadomość jest taka, że przemówienie zebrało fantastyczne recenzje. Być może docenili fakt, że niewielu ludzi potrafiłoby zrobić to, co ja.
– napisał Trump.
"Powinni się wstydzić"
Kolejny problem miał dotyczyć systemu dźwiękowego. W rezultacie, według Trumpa, słuchający jego wystąpienia przywódcy innych krajów mieli problem, by go usłyszeć. Według prezydenta USA, dowodem na to, że był to sabotaż jest artykuł opublikowany na łamach "The Times". Według tekstu - jeszcze przed rozpoczęciem przemówienia Trumpa - pracownicy ONZ mieli między sobą żartować, że... mogą zablokować ruchome schody.
Po trzecie, po wygłoszeniu przemówienia powiedziano mi, że dźwięk w audytorium, w którym je wygłoszono, był całkowicie wyłączony, a światowi przywódcy, jeśli nie korzystali z słuchawek tłumaczy, nic nie słyszeli. Pierwszą osobą, którą zobaczyłem po zakończeniu przemówienia, była Melania, siedząca z przodu. Zapytałem: „Jak mi poszło?”. A ona odpowiedziała: „Nie słyszałam ani słowa z tego, co powiedziałeś”.
– relacjonuje prezydent USA.
W jego ocenie: "to nie był przypadek, to był potrójny sabotaż w ONZ. Powinni się wstydzić. Wysyłam kopię tego listu Sekretarzowi Generalnemu i żądam natychmiastowego wszczęcia śledztwa".
Nic dziwnego, że Organizacja Narodów Zjednoczonych nie była w stanie wykonać zadania, do którego została powołana. Wszystkie nagrania z monitoringu przy schodach ruchomych powinny zostać zachowane, zwłaszcza z przycisku awaryjnego zatrzymania. Służby bezpieczeństwa są zaangażowane. Dziękujemy za uwagę!
– podsumował.
