Od kilku dni informujemy o zwiększającej się we Włoszech liczbie zachorowań na czikungunię - gorączkę afrykańską. W Rzymie i regionie Lacjum zanotowano już 47 przypadków zachorowań na tę nieuleczalną chorobę.
Pierwsze doniesienia o wirusie czikungunia we Włoszech pojawiły się kilka dni temu. Informowaliśmy o tym na naszym portalu.
Czytaj więcej: Kolejna egzotyczna choroba atakuje we Włoszech!
Tymczasem już do 47 wzrosła w Rzymie i stołecznym regionie Lacjum liczba zachorowań wywołanych wirusem czikungunia, który jest przenoszony przez tzw. komary tygrysie. Po prewencyjnym wstrzymaniu oddawania krwi w centrum Włoch przysyłana jest ona z całego kraju - podały włoskie media.
Objawy tej choroby przypominają grypę, a charakteryzuje ją wysoka gorączka do 40 stopni Celsjusza oraz silne bóle mięśniowe. W ciągu doby liczba zachorowań wzrosła o 20. Najwięcej przypadków stwierdzono dotąd w podrzymskim miasteczku Anzio.
Lekarze zapewniają, że choroba mimo często ciężkiego przebiegu nie jest groźna. Na polecenie Ministerstwa Zdrowia trwa masowa dezynsekcja w Wiecznym Mieście i okolicach, między innymi w pobliskiej Latinie, gdzie też stwierdzono zachorowanie.
Czytaj więcej: Afrykański wirus zaatakował we Włoszech
Służby medyczne w obawie przed rozprzestrzenieniem się choroby zaleciły wstrzymywanie oddawania krwi w regionie Lacjum, co - jak informują media - spowodowało konieczność podjęcia nadzwyczajnych działań. Zapasy krwi przysyłane są ze wszystkich regionów kraju i na razie nie zanotowano żadnych problemów w rzymskich szpitalach ani opóźnień w planach operacji.
W związku z zachorowaniami Europejskie Centrum Kontroli Chorób (Ecdc) zaleciło turystom z innych krajów, którzy byli we Włoszech i stwierdzili u siebie objawy przypominające te spowodowane przez wirusa chikungunya, aby zgłosili się do lekarza.