Operacja lądowa izraelskiej armii na południu Strefy Gazy będzie trwała przez kilka tygodni, prawdopodobnie do stycznia; kolejnym etapem wojny staną się precyzyjne uderzenia, wymierzone w konkretnych przedstawicieli organizacji terrorystycznej Hamas - ujawniły źródła w Białym Domu, cytowane w środę przez CNN.
Dotychczasowy sposób prowadzenia wojny przez stronę izraelską wywołuje zaniepokojenie w Waszyngtonie. USA ostrzegły Izrael w "twardych" i "bezpośrednich" rozmowach, że powielanie na południu Strefy Gazy niszczycielskiej taktyki stosowanej na północy, skutkującej licznymi ofiarami śmiertelnymi wśród cywilów, jest niedopuszczalne - podkreślili informatorzy amerykańskiej stacji.
Jak przypomniano, minister obrony USA Lloyd Austin zwrócił się 2 grudnia do władz Izraela z apelem o prowadzenie działań zbrojnych w sposób humanitarny, z poszanowaniem życia cywilów. W ocenie Austina zlekceważenie tych ostrzeżeń może doprowadzić do sytuacji, w której Izrael "zastąpi taktyczne zwycięstwo strategiczną porażką".
Siły lądowe Izraela rozpoczęły ofensywę w południowej części Strefy Gazy. W poniedziałek wysłano dziesiątki czołgów i transporterów opancerzonych m.in. w okolice miasta Chan Junis.
Od 24 listopada do 1 grudnia w Strefie Gazy obowiązywało zawieszenie broni. W tym czasie wolność odzyskało 110 zakładników przetrzymywanych przez Hamas. W zamian za ich uwolnienie Izrael wypuścił 240 palestyńskich więźniów.