Śmierć Darii Duginej, córki prokremlowskiego ideologa Aleksandra Dugina, nastąpiła w czasie, gdy na szczytach władzy w Rosji zaczęły się konflikty wywołane niepowodzeniami w wojnie z Ukrainą - ocenia Julia Łatynina, publicystka niezależnej "Nowej Gaziety". Porównuje ona tę sytuację do zabójstwa w 1934 roku Siergieja Kirowa, które stało się dla Józefa Stalina pretekstem do czystek i masowych represji.
Taka śmierć jak najbardziej może być rezultatem kłótni o władzę na Kremlu, a jednocześnie - pretekstem do totalnych represji. Wraz z przegrywaniem na froncie reżim zacznie nie tylko dzielić się na frakcje, ale też stawać się coraz bardziej okrutny. Wojnę popiera już teraz nie tak wielu Rosjan. Tylko terror może sprawić, że zaakceptowana zostanie powszechna mobilizacja
- ocenia Łatynina w komentarzu, który w niedzielę opublikowała "Nowaja Gazieta. Jewropa", założona przez dziennikarzy "Nowej Gaziety", którzy wyjechali z Rosji.
Publicystka zastrzega, że za przedwczesne uważa wskazywanie, kto stoi za zabójstwem Duginej. "W obecnej napiętej atmosferze możliwe jest po prostu wszystko" - ocenia.
"Jeśli jednak jest to operacja wywiadu wojskowego Ukrainy, to niezrozumiałe jest, dlaczego za swój pierwszy cel obrali nie kogoś z wojskowych, kto mordował w Buczy" - zauważa komentatorka. Argumentuje, że śmierć Dugina, a tym bardziej jego córki, nie znalazłaby uznania wśród wahających się sojuszników Ukrainy na Zachodzie.
Łatynina nazywa przy tym Dugina postacią "znaczącą", ale "pozostającą na marginesie", człowiekiem, "który bardzo wiele mówił, ale o niczym nie decydował".
Apelując, by nie wyciągać pospiesznych wniosków, zwraca uwagę, że "tak znaczące zabójstwo" zbiega się z atakami na obiekty rosyjskie na Krymie i na sztab najemników z "grupy Wagnera" w obwodzie ługańskim Ukrainy. Podkreśla, że w ostatnim czasie właśnie w związanych z Duginem mediach społecznościowych pojawiła się krytyka pod adresem prezydenta Rosji Władimira Putina, wyrażająca postawę "imperialnego" skrzydła w służbach siłowych Rosji. Zwolennicy tego skrzydła domagają się od Kremla masowej mobilizacji i konfrontacji z Zachodem.
"Ataki na Krymie są zgubne dla notowań Putina. Na to wszystko trzeba odpowiadać, a problem polega na tym, że Putin nie ma czym odpowiedzieć z zewnątrz. Oznacza to, że będzie odpowiadać od wewnątrz - tam, gdzie najprościej" - uważa Łatynina. Ocenia, że obecnie na Kremlu "rozpoczęły się rozliczenia w związku z niepowodzeniami i partia jeszcze większych oszołomów od Putina deklaruje swoje dążenie do powszechnej mobilizacji i triumfu totalitaryzmu".
[polecam:https://niezalezna.pl/454535-to-ukrainscy-terrorysci-rosyjskie-media-i-politycy-w-szoku-po-zamachu-na-corke-dugina
29-letnia Dugina, córka i współpracowniczka Aleksandra Dugina, ideologa rosyjskiego imperializmu i zwolennika inwazji na Ukrainę, zginęła w sobotę wieczorem pod Moskwą, gdy na autostradzie eksplodował jej samochód. Dugin, jak podano po śmierci jego córki, w ostatniej chwili nie wsiadł z nią samochodu, który potem eksplodował.
Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak zapewnił w niedzielę, że Kijów nie ma nic wspólnego z tym zamachem, bowiem Ukraina "nie jest państwem terrorystycznym".
Z oskarżeniami pod adresem władz Ukrainy wystąpił szef prorosyjskich separatystów w Donbasie Denys Puszylin. Oznajmił on, że Dugina stała się ofiarą działań dywersantów ukraińskich, którzy chcieli zabić jej ojca. Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oświadczyła, że należy poczekać na wyniki śledztwa, a jeśli "kompetentne organy" potwierdzą "wersję" Puszylina, to można będzie mówić o "polityce terroryzmu państwowego" ze strony władz ukraińskich.