W sierpniu 2017 roku rosyjscy hakerzy przeprowadzili cyberataki na prawie 400 australijskich firm - oświadczyła dziś minister obrony Australii Marise Payne, powołując się na dane Australijskiego Centrum Cyberbezpieczeństwa. Eksperci z USA i Wielkiej Brytanii uważają, że za tymi atakami stoją rosyjscy hakerzy, wspierani przez rząd. Ich zdaniem cyberprzestępcy działają w różnych krajach.
Według Payne zaatakowane przedsiębiorstwa nie odniosły poważnych szkód. Jej zdanie podziela minister ds. cyberbezpieczeństwa Angus Taylor. Jak zauważył, nie ma żadnych oznak świadczących o tym, że hakerzy mogli uzyskać dostęp do danych australijskiego rządu.
Do przeprowadzenia ataku w charakterze punktów dostępowych wykorzystywano komercyjne routery; świadczy to o tym, że jakiekolwiek urządzenie podłączone do sieci może być wykorzystane do szkodliwych działań
- podkreślił.
Wczoraj Stany Zjednoczone i Wielka Brytania stwierdziły, że wspierani przez rosyjskie władze hakerzy zainfekowali routery na całym świecie w ramach kampanii szpiegostwa cybernetycznego skierowanej przeciwko agencjom rządowym i operatorom infrastruktury krytycznej. Zdaniem ekspertów zainfekowane routery w przyszłości mogłyby być wykorzystane przez hakerów do rozpoczęcia działań cyberofensywnych.
CZYTAJ TEŻ: Rosja nie ustaje w wysiłkach. Hakerzy codziennie bombardują Polskę tysiącami ataków
W lutym br. USA i Wielka Brytania oskarżyły Rosję o przygotowanie ubiegłorocznego cyberataku NotPetya, który doprowadził m.in. do sparaliżowania infrastruktury krytycznej na Ukrainie oraz wymazania danych z setek komputerów używanych w firmach energetycznych i bankach na całym świecie.