Premier Bułgarii Bojko Borisow niespodziewanie zapowiedział dzisiaj, że jego kraj zgłosi kandydaturę do unijnego mechanizmu ERM II (Exchange Rate Mechanism) pod koniec kwietnia. - Nie powinniśmy byli ustępować. Zobaczcie, jakie pieniądze przekazują – powiedział.
W końcu marca prezes Bułgarskiego Banku Narodowego (BNB) Dimitar Radew poinformował, że zgłoszenie kandydatury Bułgarii zostanie odłożone.
- W warunkach kryzysu związanego z koronawirusem termin 2020 roku należy uznać za nierealistyczny. Odłożenie tego o rok nie byłoby problemem, lecz w żadnym wypadku nie należy powtarzać błędu z poprzedniego kryzysu i czekać na kolejny 10-letni cykl (koniunkturalny)
– podkreślił 30 marca Radew.
Bułgaria pretenduje do wejścia do mechanizmu ERM II, zwanego poczekalnią strefy euro, od połowy 2018 roku. Od tego czasu bułgarskie władze mówiły o kolejnych datach włączenia kraju do tej struktury, ale terminy te już kilkakrotnie były przekładane.
W piątek podczas wizyty w mieście Chaskowo na południu kraju Borisow powiedział, że bułgarska kandydatura zostanie zgłoszona do końca kwietnia.
- Celem jest zagwarantowanie możliwości skorzystania z zasobów finansowych dla odbudowy gospodarki po pandemii koronawirusa
– podkreślił.
- Ten kryzys pokazał, że ci, którzy są w strefie euro i poczekalni (ERM II – PAP), będą dysponować miliardami na odbudowę. Ci, którzy nie są, będą zaciągać długi z ogromnymi odsetkami
– ocenił.
Premier przekazał też, że "rozmawiał z szefową Europejskiego Banku Centralnego (ECB) Christine Lagarde i ze wszystkimi w Komisji (Europejskiej)". "Bułgaria jest w znakomitym stanie finansowym i gospodarczym, ma rating taki sam jak inne państwa, które są w poczekalni lub w strefie euro” – dodał.
Przyznał jednak, że „istnieje jeszcze jeden warunek, lecz spełnimy go do końca miesiąca”. Chodzi o sytuację dwóch krajowych banków z dużymi zadłużeniami, którego to tematu Borisow nie rozwinął.