Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Raport ONZ. Bestialstwa w syryjskich więzieniach

Tortury w syryjskich więzieniach to codzienność. ONZ opublikowała wczoraj raport na podstawie zeznań 500 osób zebranych pomiędzy marcem 2011 a listopadem 2015 roku.

Autor: pb

Tortury w syryjskich więzieniach to codzienność. ONZ opublikowała wczoraj raport na podstawie zeznań 500 osób zebranych pomiędzy marcem 2011 a listopadem 2015 roku. Niemal wszyscy doświadczyli przemocy fizycznej, a 200 z nich było świadkami zamordowania w celi współwięźniów. Traktowanie cywili w Syrii uznać można za zbrodnię przeciwko ludzkości - informuje serwis Foreign Policy.

W raporcie padają konkretne przykłady. Niczym nadzwyczajnym była śmierć dzieci w więzieniach. Rodzicom 13-latka aresztowanego podczas protestów w miejscowości Sayda zwrócono okaleczone ciało dziecka. Strażnicy często torturowali i zabijali zatrzymanych, by popisać się przed swoimi kolegami.

W 2014 roku więźniowie w Damaszku byli zmuszani do tego, by stać przed ścianą, podczas gdy strażnicy kopali ich po całym ciele. Jeden z mężczyzn, który przeszedł te tortury, wymiotując krwią prosił współwięźniów o to, by powiedzieli jego rodzinie, co się z nim stało. Inny człowiek, który przeszedł przez więzienie w Homs widział jak nadzorcy znęcali się nad pewnym starcem, wypalając mu oczy papierosami i przykładając do ciała rozgrzany metal. Zakatowanie więźnia zajęło im trzy godziny.

Rannych przetrzymywano bez jakiejkolwiek pomocy medycznej. Wielu więźniów cierpiało głód, wszawicę i świerzb. Warunki takie panowały praktycznie w całym kraju.

Niektórzy z uwięzionych byli po prostu rozstrzeliwani przez służby bezpieczeństwa. W 2013 roku z rzeki Queiq w Aleppo wydobyto zwłoki martwych mężczyzn. Co najmniej 140 z nich miało rany postrzałowe, a ich ręce były związane na plecach. Rodziny często otrzymywały świadectwa zgonu, z których wynikało, że ich bliscy zmarli na skutek zawału serca.

Zarzuty ONZ odnoszą się do wszystkich stron syryjskiego konfliktu.

Reklama

Autor: pb

Źródło: Foreign Policy
Reklama