Przed stadionem piłkarskim w Leicester stanie pomnik właściciela klubu Vichaia Srivaddhanaprabhy, który zginął dwa tygodnie temu w katastrofie helikoptera. Ufunduje go syn tajlandzkiego biznesmena i wiceprezes klubu, Aiyawatt.
"Mam zamiar postawić pomnik mojego ojca obok King Power Stadium. Będzie to odpowiedni hołd oddany człowiekowi, który sprawił, że te wszystkie dokonania były możliwe. On na zawsze pozostanie w naszych sercach. Nigdy o nim nie zapomnimy" - napisał Aiyawatt w programie sobotniego meczu ligowego z Burnley, który będzie rozdawany wszystkim kibicom "Lisów".
W ubiegłą niedzielę piłkarze i pracownicy Leicester City, na czele z trenerem Claude'em Puelem, uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych Srivaddhanaprabhy w buddyjskiej świątyni Wat Thepsirin w Bangkoku.
61-letni Srivaddhanaprabha zginął 27 października po ligowym meczu z West Ham United (1:1). Śmigłowiec biznesmena wystartował z murawy King Power Stadium, jak zawsze po spotkaniu "Lisów" przed własną publicznością, ale chwilę później runął na ziemię na parkingu nieopodal stadionu. Na pokładzie, oprócz prezesa klubu, były też cztery inne osoby, w tym Polka Izabela Lechowicz. Żadna z nich nie przeżyła wypadku.
Tajlandczyk był właścicielem klubu od 2010 roku. W 2016 pod wodzą trenera Claudio Ranieriego "Lisy" zdobyły mistrzostwo Anglii, sprawiając jedną z największych niespodzianek w historii angielskiego futbolu.