Iga Świątek w niedzielę rozpocznie udział w turnieju dla najlepszych tenisistek świata - WTA Finals. Polka do mastersa przystąpi po dłuższej przerwie, podczas której zrezygnowała ze współpracy z Tomaszem Wiktorowskim i znalazła nowego trenera. Świątek przyznała, że wybierając Wima Fissete nie chciała drastycznych zmian. "Potrzebowałam ewolucji, a nie rewolucji" - podkreśliła wiceliderka rankingu WTA.
Iga Świątek ostatni mecz rozegrała 5 września, kiedy w ćwierćfinale US Open przegrała z Amerykanką Jessicą Pegulą. Potem rezygnowała z kolejnych turniejów, w międzyczasie zmieniając trenera.
Praktycznie wycofałam się z tych turniejów z powodów osobistych, ale one takie mają pozostać i nie będę o nich rozmawiać. Głównie ten czas poświęciłam na usystematyzowanie tego, jak ma wyglądać mój zespół, oraz na poszukiwanie nowego trenera. Na tym się skoncentrowałam. Poza tym czasami fajnie dać sobie czas, aby podejmować dobre decyzję
- powiedziała Świątek.
Od dwóch tygodni Polka pracuje z Belgiem Wimem Fissette'em, który zastąpił Tomasza Wiktorowskiego. "Nie chcę porównywać obu trenerów. Każdy pracuje w inny sposób. O różnicach będę mogła powiedzieć po okresie przygotowawczym. Teraz skupialiśmy się na tym, abym dobrze zagrała w Rijadzie. Dopiero po WTA Finals będziemy wprowadzać zmiany jeśli chodzi o technikę. Będziemy więcej rozmawiać o jego pomysłach na moją grę" - tłumaczyła Świątek.
Jak dodała, przez dotychczasowe dwa tygodnie współpracy nowy szkoleniowiec obserwował głównie, jak gra i jakie decyzje podejmuje na korcie.
Raczej się poznawaliśmy. Jednak wszystko, co do tej pory mi mówił, jest kontynuacją tego, co robiłam wcześniej. Decyzja o zmianie trenera nie miała być rewolucją, a ewolucją. Wydaje mi się, że to najmądrzejsze podejście, jeśli chodzi o poprowadzenie mojej kariery. Jak na razie dobrze się dogadujemy i Wim czuje podobne rzeczy na korcie jak ja. Cieszę się, że oboje jesteśmy otwarci na rozmowę na tematy sportowe. Bardzo ważne, że wszyscy w sztabie dobrze dogadują się też poza kortem.
W ciągu 13 lat kariery Świątek Belg jest dopiero jej trzecim trenerem. Przed Wiktorowskim prowadził ją Piotr Sierzputowski. "Nie jestem osobą, która lubi zmiany. W pewnym sensie lubię stabilizację i dużo inwestuję w relacje z trenerami. Mam nadzieję, że nasza relacja z Wimem będzie długoterminowa, ale zobaczymy, jak życie się potoczy" - oceniła wiceliderka rankingu WTA.
O wyborze tego szkoleniowca zadecydowała jego wizja mojego tenisa, bo to jest najważniejsze. Poza tym ważne były: komunikacja, uczucie na naszą relację oraz dostępność
- zaznaczyła 23-letnia tenisistka.
Rozstawiona z numerem drugim Świątek trafiła do "Grupy Pomarańczowej", razem z Amerykanką Coco Gauff (3.), Pegulą (6.) i Barborą Krejcikovą (8.). Czeszka będzie jej pierwszą rywalką w niedzielę ok. godziny 13.30.