Biało-czerwoni po meczu z Francją zakończą udział w Euro 2024. Rozczarowania szybkim odpadnięciem Polaków z turnieju w Niemczech nie ukrywa jedna z legend futbolu - Włodzimierz Lubański. "Zawiodłem się" - podsumował w rozmowie z "Niezależna.pl" jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii reprezentacji Polski.
Janusz Milewski: Jak Pan ocenia Euro 2024 na kilka dni przed zakończeniem fazy grupowej turnieju?
Włodzimierz Lubański: Zróżnicowane są te mistrzostwa. Niektóre mecze bardzo atrakcyjne i ciekawe, niektóre słabsze. Ogólnie jeżeli chodzi o poziom sportowy to wydaje mi się, że nie można narzekać. Zobaczymy czy to będzie kontynuowane.
Za kogo po zakończeniu jutrzejszego meczu z Trójkolorowymi będzie Pan trzymał kciuki na tym turnieju?
Oczywiście od początku kibicowałem zespołowi polskiemu. Stało się, jak się stało... Natomiast jeżeli chodzi o dalszy przebieg imprezy, to na pewno będę sympatyzował z Belgami. Raz że tutaj mieszkam, a dwa, że kilku zawodników z tej drużyny znam.
Jak Pan ocenia występ Polaków?
Zawiodłem się. Wiadomo było, że gramy w grupie, która jest bardzo wymagająca. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że zarówno mecze z Holandią, jak i Francją, to takie spotkania o których w zasadzie można było powiedzieć, że mamy małe szanse. Natomiast zaskoczyli mnie tym, że tak wysoko przegrali z Austriakami i to po takim meczu, który mógł nie tylko negatywnie zaskoczyć nie tylko kibiców, ale też samych piłkarzy.
Jakieś pozytywy po tych dwóch meczach w naszej drużynie, jakiś zawodnik, cokolwiek?
Nie szukajmy w takiej sytuacji gdzie nie osiągnęliśmy na mistrzostwach Europy zakładanego celu, czegoś co by zakłóciło ten obraz. Obraz jest niestety zły. Chłopcy zawiedli. Teraz trzeba się zastanowić co dalej, jak dalej pracować. To jest temat, który wymaga analiz i podjęcia pewnych kroków, które doprowadzą do tego, że na następne imprezy podobnej rangi polski zespół nie będzie jechał tylko wziąć udział, ale również coś zdobyć.
A w krótszej perspektywie czasu... Czego Pan się spodziewa po meczu Polski z Francją?
Trudno cokolwiek przewidywać. Mogę tylko powiedzieć, co czuję. Wydaje mi się, że to będzie duży cios dla chłopaków, bo zdaje sobie sprawę, że oni inaczej sobie wyobrażali te mistrzostwa Europy i na pewno chcieli awansować z grupy. Teraz będzie im trudno zmobilizować się na ten ostatni mecz, tym bardziej że gramy z bardzo silną drużyną. Mogą pozostawić tylko dobre wrażenie, bez rzeczywistej możliwości ugrania czegokolwiek. To jest bardzo trudna sytuacja, oni wszyscy na pewno to przeżywają, że już muszą się pakować i wracać. W tej chwili jedyna rzecz, to zaprezentować co umiemy i powalczyć w tym ostatnim meczu, żeby obraz polskiego piłkarstwa pozostał pozytywny.
Gdyby Pan był prezesem PZPN, to jakby Pan zareagował po tym Euro?
To pytanie nie do mnie, to trzeba się prezesa pytać... To są rzeczy rozgrywane na innym poziomie. Dziś ja obserwuję to wszystko z innej perspektywy. Natomiast oczywiście też przeżywałem, że polski zespół odpada. Nie ukrywajmy, że to nie będzie rzutować na to, jak będzie postrzegane na świecie polskie piłkarstwo, a przecież historię mamy piękną. Dziś wielu chłopaków gra w mocnych klubach, a na takiej imprezie jedziemy do domu jako pierwsi. Coś tutaj zazgrzytało. Rozmawiałem też z kilkoma kibicami reprezentacji i wszyscy są bardzo zawiedzeni.
Wspomina Pan o pięknej historii polskiego futbolu, ale dziś wielu kibiców już nawet nie pamięta, jak Biało-czerwoni sięgali po medale mistrzostw świata. Od mundialu w Niemczech i Orłów Górskiego minęło przecież już pięćdziesiąt lat...
My daliśmy pewien godny do naśladowania wzór. Generacji do generacji nie można porównywać, bo inne są warunki, inne są okoliczności... Jedną rzecz natomiast można podpowiedzieć Jest możliwość, żeby powalczyć na takich imprezach, by myśmy to zrobili. To jest jedyna motywacja, która może z tej historii płynąć.