Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Szaleni rodzice i trenerzy. Wulgarne zachowania na dziecięcych meczach

Jeśli ktoś się zastanawia, co jest obecnie największą patologią w polskiej piłce nożnej, to chętnie podpowiemy.

pixabay.com/jarmoluk; CC0 Public Domain
pixabay.com/jarmoluk; CC0 Public Domain
Jeśli ktoś się zastanawia, co jest obecnie największą patologią w polskiej piłce nożnej, to chętnie podpowiemy. Nie chodzi tu o korupcję, obstawianie wyników własnych drużyn u bukmacherów, burdy na trybunach, czy niesportowy tryb życia graczy. Najgorsze rzeczy dzieją się obecnie na meczach dzieci i juniorów, a odpowiadają za nie głównie rodzice młodych piłkarzy.

Jeszcze kilka tygodni temu ten temat w ogóle nie istniał w przestrzeni publicznej. Głośno w całej Polsce o agresji i wulgarności rodziców dopingujących swoje pociechy zrobiło się za sprawą Marcina Mięciela, byłego piłkarza m.in. Legii Warszawa, Borussii Moenchengladbach, Iraklisu i PAOK Saloniki, a także reprezentacji Polski.

Jak ujawnił tygodnik „Piłka Nożna”, „Miętowy” po spotkaniu młodzików jego akademii piłkarskiej STF Champion z KS Raszyn (2:2) zrobił młodemu sędziemu tego spotkania nieziemską awanturę. Arbiter całe zdarzenie opisał w protokole: „Po meczu trener Marcin Mięciel wszedł do szatni sędziowskiej i używał w moim kierunku słów wulgarnych: »Ty k…, nierobie pier…, ty k…, zobaczysz, będziesz w supermarkecie pracować!«. Nie chciał opuścić szatni mimo moich próśb. Chciałbym zaznaczyć, że był to mecz drużyn U-12” – napisał arbiter, który raptem dwa miesiące wcześniej skończył kursy sędziowskie.

Mięciel został wezwany na posiedzenie wydziału dyscypliny Mazowieckiego OZPN-u i ukarany. Musiał także przeprosić arbitra.
 

Piłka nożna to emocje. Każdy się czasami grzeje. Wiem jednak, że emocje trzeba studzić i mam nadzieję, że mój przykład będzie lekcją dla innych. Mam nadzieję, że dojdziemy do kompromisu na linii sędziowie-rodzice-trenerzy

powiedział Mięciel.


Po tym incydencie na różnego rodzaju forach zaczęły pojawiać się dziesiątki opisów awantur, które wszczynane są na dziecięcych meczach. Na Facebooku powstał profil: „Nie ma szacunku, nie ma sędziego, nie ma gry”, na którym poruszany jest problem wulgarnych rodziców. Okazało się, że tego typu patologie mają miejsce także w innych krajach. Angielska federacja piłkarska FA nakręciła nawet film wychowawczy, na którym pojawia się wiele piłkarskich autorytetów nawołujących do szacunku dla sędziów. Wypowiadają się też mali piłkarze. Jeden z dzieciaków mówi o tym, że „jego ojciec znowu darł się przy linii cały mecz i było mu za niego bardzo wstyd”. – Jemu się wydaje, że zna się na futbolu lepiej niż nasz trener. Dziwię się, bo w domu jest bardzo miły – opowiadał młody piłkarz.

W akcję przeciwko wulgarnym zachowaniom rodziców i trenerów na meczach dzieci mocno zaangażował się najbardziej doświadczony polski arbiter Rafał Rostkowski. Zwraca on uwagę, że wielu sędziów to bardzo młodzi, nawet 17-letni ludzie i są takimi samymi pasjonatami piłki jak „Komitet Oszalałych Rodziców”, jak nazywa wyżywających się przy linii boiska tatusiów.

Niektóre związki wojewódzkie nakazały sędziom wzywać policję, inne publikują decyzje wydziału dyscypliny. Pilnie trzeba przeprowadzić kampanię uświadamiającą, dotrzeć do rodziców, trenerów, klubów, organizacji sędziowskich i wydziałów dyscypliny. Zjednoczyć się muszą wszyscy

– zaapelował Rostkowski, który zainicjował też akcję „Pozwólmy dzieciom sędziować”. Chciałby, by wzorem innych krajów mecze drużyn dziecięcych po zakończeniu odpowiednich kursów prowadziły dzieci.

Rostkowski przypomina także, że w Polsce mamy tylko 20 zawodowych sędziów piłkarskich. Reszta, czyli 10 tys. to amatorzy i pasjonaci. Wielu z nich rezygnuje z uprawiania zawodu bardzo szybko – głównie przez stres związany z sędziowaniem pod presją oszalałych rodziców i trenerów.

To jest bardzo poważny problem. Nie wiem, czy to jakieś pocieszenie, ale nie dotyczy on tylko naszego kraju. Rozmawiałem z kolegami we Włoszech i tam sytuacja jest identyczna. Rodzice nie umieją się zachować na meczach swoich pociech. Z tego, co zaobserwowałem, to brak kultury jest wprost proporcjonalny do braku umiejętności u dziecka takich rodziców. Im poziom rozgrywek dziecięcych jest wyższy i poważniejszy, tym mniej jest takich problemów

– powiedział prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który zapowiedział, że związek będzie szukał sposobów na rozwiązanie problemu szalonych rodziców i trenerów.


Na razie PZPN przygotował dla klubów specjalny plakat, który można pobrać z internetu i wydrukować. Jest na nim napisane: „Witamy na meczu. Proszę, pamiętaj, tu grają dzieci. To tylko gra. Kibicuj z szacunkiem. Sędzia to też człowiek”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#dzieci #sędziowie piłkarscy #Marcin Mięciel #piłka nożna

Artur Szczepanik