"W lutym musiałam sama zapłacić za zgrupowanie. Do kwietnia nie mieliśmy nawet rowerów i informacji dotyczących finansowania. Nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostaliśmy dzień przed startem" - te gorzkie słowa tuż po swoim starcie na igrzyskach olimpijskich wypowiedziała reprezentantka Polski w kolarstwie torowym Daria Pikulik. Mimo tych trudności, skończyła zawody na 7. miejscu.
Siostry Daria i Wiktoria Pikulik zajęły siódme miejsce w wyścigu madison w kolarstwie torowym. Złoty medal zdobyły Włoszki Chiara Consonni i Vittoria Guazzini. Polki startowały w tym samym składzie przed trzema laty w Tokio i wówczas uplasowały się na szóstej pozycji.
Jednak nie o tym mówi się najbardziej po ich starcie. Rozgoryczona Daria Pikulik powiedziała bowiem coś, co brzmi jak akt oskarżenia wobec władz związku kolarskiego.
Były ambicje trochę wyższe, ale zrobiłyśmy wszystko, co mogłyśmy. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia w przygotowaniach, mimo tego, jak wygląda nasza sytuacja. W lutym musiałam sama zapłacić za zgrupowanie. Do kwietnia nie mieliśmy nawet rowerów i informacji dotyczących finansowania. Nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostaliśmy dzień przed startem. To nie jest wina też nas...
GRUBO ‼️
— ɐllǝnuɐɯı (@szef_dywizji) August 9, 2024
Nitras to nie tylko katolików opiłowuje
On nawet sportowców
👇pic.twitter.com/ojtJI5UXFo