Reprezentacja Polski koszykarzy ma za sobą ostatni trening przed mistrzostwami Europy. W czwartek w inauguracyjnym meczu grupy A w Helsinkach i całego turnieju zmierzy się ze Słowenią. Początek spotkania o godzinie 12.45.
- To były ostatnie zajęcia przed pierwszym meczem turnieju. Dziś czeka nas tylko odpoczynek, koncentracja. Jutro przed południem kolejne godziny realizacji planu Helsinki Day i przygotowanie teoretyczne przed rywalizacją ze Słowenią" - mówi trener Mike Taylor.
Popołudniowy trening w Hartwall Arena, służącej w sezonie m.in. hokeistom Jokeritu Helsinki, biało-czerwoni odbyli na głównym boisku. Zawodnicy chwalili sobie halę, w której będą rozgrywane mistrzostwa. Obiekt może pomieścić 12500 kibiców, z każdego miejsca dokładnie widać boisko. Przestawiciele koszykarzy uczestniczący w mistrzostwach w każdej z czterech grup, m.in. Hiszpan Pau Gasol, Franzuz Boris Diaw i kapitan reprezentacji Polski Adam Waczyński wystosowali natomiast do organizatorów pismo z uwagami, że piłki używane w turnieju nie są zbyt "przyjazne" dla graczy.
- Rzeczywiście, są specyficzne, ale graliśmy nimi też we wcześniejszych Eurobasketach. Sprzęt jest taki sam od kilku lat. Nie są może dość przyjemne, ale dwie drużyny mają taką samą. Trzeba po prostu skupić się na meczu - ocenił środkowy reprezentacji Adam Hrycaniuk.
Decydująca w meczu ze Słowenią, która ma znakomitych zawodników obwodowych Gorana Dragica i Lukę Modrica, może być rywalizacja pod koszem, gdzie Polska – z Przemysławem Karnowskim, Damianem Kuligiem i Adamem Hrycaniukiem w roli środkowych - może uzyskać przewagę.
- Trudno powiedzieć, że mecz rozstrzygnie się pod koszem. Słoweńcy są naprawdę mocni na obwodzie i będą próbowali wykorzystać Dragica, Doncica i Edo Murica, którzy „ciągną” ten zespół. Myślę, że pod koszem Gasper Vidmar będzie ich solidnie uzupełniał. Gra będzie się opierała raczej na dwójkowych akcjach z zasłonami. Dużo będzie pick and rolli, zarówno na środku boiska, jak i na pomalowanym. Z tym będziemy musieli sobie poradzić - ocenił Hrycaniuk.
- Wiadomo, Słowacja to groźny przeciwnik, przyjeżdżają w bardzo mocnym składzie, ale mecz otwarcia może się różnie potoczyć. My mamy swoje atuty -przede wszystkim zespołowość. Oni mają drużynę z wieloma dobrymi zawodnikami. Cóż, trzeba wyjść na boisko i dać z siebie wszystko. Pokazaliśmy m.in. w Hamburgu, że możemy grać na równi z każdym - czy to jest Serbia, czy Niemcy, czy Rosja. Każdy z nas przyjechał tutaj z takimi samymi zamierzeniami: walczyć o każdą piłkę, pomagać jeden drugiemu, budować dobrą atmosferę w drużynie, razem bić się o awans z grupy - mówi o czwartkowych rywalach Polaków Tomasz Gielo.