Rodzinne gospodarstwo Eweliny Jaranowskiej trwa już sześć pokoleń i niegdyś hodowało konie dla słynnych ułanów z Grudziądza. Teraz jego właścicielka nie może wjechać do Grudziądza… ciągnikiem. Na taki pomysł wpadł bowiem Maciej Glamowski, prezydent Grudziądza, spowinowacony z Magdaleną Adamowicz wieloletni działacz PO, z której wystąpił tworząc własny komitet, ale jako kandydat na prezydenta uzyskał poparcie KO.
- Znajomi mnie pytają: Ewelina widziałaś?! Odpowiadam: ja już dawno ten znak widziałam. Śmiech jest tym bardziej, że obok jest ciepłownia, do której wożona jest słoma. Oni nie myślą wcale, więc nie zdawali sobie sprawy, że mogą zniszczyć ciepłownię. Działali w ciemno, żeby nas zablokować. Żebyśmy nie mogli protestować
– śmieje się rolniczka.
Jedyne ciągniki, jakie rolnicy mogli przemycić na piknik protestacyjny, to zabawki.
- Była taka sytuacja, że jedna mama przywiozła plastikowe ciągniki dzieci. Z jednej strony stał John Deere, z drugiej New Holland. Prezydent wymądrzał się do jednego z panów, że widzicie, to tylko takim ciągnikami mogliśmy dziś do was, na Grudziądz, przyjechać. Mówił, że były sprzeciwy mieszkańców, przeciwko tym strajkom rolniczym. I on biedny nie miał innego wyjścia, tylko przeciwko nam te znaki postawić – powiedziała Jaranowska. - Dobrze, że dzieci nie zamknęli – komentował Piotr Lisiewicz. - Dzieci na szczęście nie.