Nie jesteśmy tu potrzebni – po tych słowach wyszli ze studia „Woronicza 17” Andrzej Halicki (Platforma Obywatelska) Adam Struzik (Polskie Stronnictwo Ludowe) i Piotr Misiło (Nowoczesna).
Polityków rozwścieczyło podanie informacji o tym, że - jak przekazało Radio Szczecin - w mieszkaniu należącym do Stanisława Gawłowskiego wynajmująca je kobieta miała świadczyć "usługi seksualne". Informacja została potwierdzona przez nią samą.
O zachowanie polityków zapytaliśmy Krzysztofa Skowrońskiego, prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Dziennikarz nie musi przepraszać – zadał pytanie, powołując się na określone źródło informacji – dziennikarz nie ma za co przepraszać, to oczywiste. Z jednej strony dziennikarz, przez postawę polityków, został obrażony, a z drugiej strony został doceniony. Politycy, wychodząc ze studia, pokazali bezradność wobec stanowczej postawy dziennikarza. Jedyne niebezpieczeństwo w tej sytuacji jest takie, że politycy mogą postanowić, że będą dziennikarza bojkotować, co jest dla dziennikarza nieprzyjemne, ale z tym da się żyć. W dłuższej perspektywie to politycy stracą na nieobecności w ważnych programach, a nie dziennikarz, który i tak sobie poradzi – powiedział nam Krzysztof Skowroński.
Niezalezna.pl zapytał prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich czy stosowne jest, kiedy politycy wychodzą ze studia, żeby unikać odpowiedzi na niewygodne tematy.
Dziennikarz może zadawać niewygodne pytania, a polityk może zachowywać się tak, jak chce. Nie jest to jakiś akt nadzwyczajny – politycy nieraz opuszczają studio, bo się zdenerwują. W tej sytuacji politycy się namówili i solidarnie opuścili studio. To nie był przypadek – jeśli dziennikarz próbowałby udowodnić tezę, która jest nieprawdziwa. W takiej sytuacji przegrywa polityk. Sytuacja tutaj była dość banalna i prosta: jest fakt, jest źródło, jest ważny polityk PO, a politycy uznali, że opuszczą studio, bo "nie będą rozmawiać o sprawach nieważnych". Żeby umieć rozmawiać o sprawach ważnych, politycy muszą też umieć rozmawiać o sprawach, które z ich punktu widzenia wydają się mniej ważne – odpowiedział nasz rozmówca.
Adam Struzik (PSL) wychodząc ze studia rzucił, że program "Woronicza 17" to "dno". Padły również inne niepochlebne słowa pod adresem prowadzącego, Michała Rachonia. Zapytaliśmy Krzysztofa Skowrońskiego czy politykowi w ogóle wypada publicznie rzucać chamskie uwagi pod adresem dziennikarza.
Ludzie nie powinni się nawzajem obrażać, ale słowa, które wypowiedzieli politycy, świadczą wyłącznie o nich. Tzw. hejt jest niestety, wszechobecny. Marszałek Struzik nie powinien oceniać, a raczej powinien ocenić swoje własne dokonania w polityce, niż dokonania Michała Rachonia w dziennikarstwie. Michał Rachoń jest bardzo dobrym, znaczącym i popularnym dziennikarzem, w sposób bezkompromisowy pokazuje to, co dzieje się w Polsce. Oceną marszałka Struzika, ani całym tym hejtem, niespecjalnie bym się przejmował, bo każdy w demokracji ma prawo do wypowiadania się, a ludzie, którzy słuchają tych wypowiedzi, na pewno je ocenią – powiedział.