Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

„Ścigamy się z czasem”. Szef BBN o tym, jak zwiększyć poziom bezpieczeństwa w Polsce

- Musimy nauczyć się żyć ze świadomością permanentnego zagrożenia i w zasadzie każdy obywatel powinien sobie tę myśl przyswoić - oznajmił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz po bezprecedensowym naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Doradca prezydenta podkreślił, że obecnie Polska "ściga się z czasem". Wskazał, że aby podnieść poziom bezpieczeństwa w państwie, należy zwrócić się do sojuszników, jednak "narzędzia są w rękach rządu".

W nocy ze środy na czwartek doszło do bezprecedensowego naruszenia przestrzeni powietrznej przez rosyjskie. Na terytorium Polski wleciało około 20. maszyn. Część z nich została zestrzelona. Służby wciąż szukają ich fragmentów.

"Ścigamy się z czasem"

Zdarzenie skomentował wieczorem na antenie Telewizji Republika szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Sławomir Cenckiewicz. - Na pewno to była sytuacja poważna, w jakimś sensie jest dalej, ale oczywiście z perspektywy tych kilkudziesięciu godzin możemy się pocieszać, że najpewniej były to drony nieuzbrojone, niebojowe i było to oczywiście masowe wtargnięcie na terytorium Polski, czy w polską przestrzeń powietrzną, ale no właśnie żaden obiekt nie został ostrzelany, nie zginęli ludzie, więc z tej perspektywy możemy powiedzieć, że sytuacja nie była tak dramatyczna, jaka mogłaby być - ocenił.

"Ale ta historia powinna nas przygotowywać na scenariusze jeszcze bardziej radykalne. Musimy po prostu nauczyć się żyć ze świadomością permanentnego zagrożenia i w zasadzie każdy obywatel powinien sobie tę myśl przyswoić. Nie mówiąc już o elitach politycznych, które powinny dążyć do tego, żeby obrona cywilna, budowa schronów, świadomość zagrożeń... żeby to wszystko w jakimś sensie pielęgnować i rozwijać na przestrzeni lat"

– zastrzegł i podkreślił, że "ścigamy się z czasem".

I dodał, "jak nie wygramy tego wyścigu, to będą straty, a jak będziemy z tym czasem konkurować i go pokonamy - będziemy na tyle zabezpieczeni, że tych strat będzie bardzo mało, albo je maksymalnie zminimalizujemy".

"Sytuacja przełomowa"

Pytany o dokładne liczby, które można przekazać do przestrzeni publicznej, odparł, że komunikacja w tej sprawie należy do Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych RP i rządu polskiego. - Skoro premier powiedział o 19. dronach, powiedział - jeśli się teraz nie mylę - o czterech strąconych, to trzymamy się tych liczb - stwierdził. Zaznaczył, że jest to "bardzo dużo". 

"Przełomowość tej sytuacji polega również na tym - to jest akurat pozytywna informacja - że polskie Siły Zbrojne, polskie wojsko i związani z nami sojusznicy z NATO zadecydowali o tym - polski dowódca zadecydował o tym - że zaczniemy po prostu te drony strącać, bo one grożą naszemu bezpieczeństwu i to się wydarzyło i to jest sytuacja zupełnie bez precedensu i sytuacja przełomowa"

– oznajmił.

"Jesteśmy w okresie modernizacji" 

Pytany o rozwój polskiej ochrony powietrznej zaznaczył, że jest to kwestia podstawowa. - To jest system obrony wielowarstwowej, ten system, o którym pani mówi [SKYctrl - przyp. red.] jest jednym z kilku elementów tej wielowarstwowej obrony - zwrócił się do prowadzącej rozmowę red. Danuty Holeckiej.

"Jak powiedziałem, że ścigamy się z czasem, to ścigamy się czasem o to, kiedy będziemy zdolni do tego, żeby zbudować własny system obrony powietrznej, własną Żelazną Kopułę  - to jest moje, nasze marzenie. Tutaj potrzeba czasu. Są kontrakty zainicjowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, samego Mariusza Błaszczaka, i część tych kontraktów po prostu dotyczy dokładnie obrony powietrznej. Myślę tutaj o tych aerostatach, takich radiolokacjach,  które przyjęły kryptonim Barbara. To jest dla nas bardzo ważne. Terminy są wyznaczone na rok 26. i 27. i to jest właśnie - jak mówię o walce z czasem - to jest właśnie taki problem, bo my mamy potrzebę już dziś"

– przekazał.

Szef BBN wymienił też kilka innych elementów sytemu obrony powietrznej, które również zaczną funkcjonować dopiero w przyszłości. Zaznaczył, że proces został zainicjowany w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy. Wskazał jednak rozwiązanie, które nawet dziś może podnieść poziom bezpieczeństwa Polski w krótkim czasie.

"Można dzisiaj - ale narzędzia są w rękach rządu,  premiera Tuska, ministra, wicepremiera Kosiniaka-Kamysza - naciskać na sojuszników, żeby albo przyspieszyli realizację kontraktów, albo wspomogli nas - jakby na dziś, zanim postawimy własny system obrony powietrznej -  swoimi systemami radiolokacji, które pozwolą nam stosunkowo w krótkim czasie wzmocnić naszą obronę powietrzną"

– powiedział.

Wskazał, iż choć nieadekwatna - ponieważ, żeby zestrzelić drony, musimy poderwać samoloty najnowszej generacji - to obrona powietrzna w Polsce istnieje. To jest właśnie wynik tego, że jesteśmy w przebudowie, w okresie modernizacji i do tego czasu po prostu bardzo często to będzie bardzo dużo kosztowało - stwierdził. Zaznaczył jednak przy tym, że podczas dzisiejszego zdarzenia nasz kraj również mógł liczyć na wsparcie sojuszników.

Źródło: niezalezna.pl