Salezjanin ze Szczecina popełnił samobójstwo po tym, jak w mediach społecznościowych został pomówiony o pedofilię i przedstawiono jego dokładne dane osobowe i miejsce posługi. - To pierwsza ofiara śmiertelna tej kampanii wyborczej, nie mam co do tego wątpliwości - komentuje Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie".
Zeznania świadków nie potwierdzają tego, że duchowny ze Szczecina, który popełnił samobójstwo po tym, jak został publicznie oskarżony przez radnych Koalicji Obywatelskiej o pedofilię, faktycznie masturbował się na plaży.
- Udało mi się dotrzeć do policyjnych notatek i wynika z nich, że ten nieobyczajny czyn jest bardzo wątpliwy. Dane księdza, którego oskarżono zupełnie bez żadnych podstaw, jedynie na podstawie przekręconej informacji w mediach społecznościowych, opublikowała radna PO. Mamy tragedię - mówił dzisiaj w "Politycznej kawie" Tomasz Sakiewicz. Dodał, że "o ile kwestia nieobyczajnego zachowania duchownego jest "do dyskusji", o tyle nie miało to nic wspólnego z dziećmi".
- Bardzo smutna i tragiczna informacja. Świadczy o tym, jak można zrobić dużo krzywdy przez rozpowszechnianie fałszywych informacji. Wielokrotnie apelowaliśmy, by powściągnąć swoje wypowiedzi, myśli, które artykułujemy, bo można naprawdę dużo krzywdy zrobić ludziom, którzy są zupełnie niewinni. Wielokrotnie też przykłady wskazują, że posądzanie ludzi może skończyć się dramatem, a szczególnie w przypadku duchownych. Ten atak na duchownych, bezpardonowy, który obserwujemy w ostatnich latach, jest bardzo intensywny. Przykro, że ze strony opozycji te ataki są coraz częstsze. (...) Tym bardziej skandaliczne jest zachowanie radnej, która powinna szczególnie brać odpowiedzialność za swoje słowa. Pełniąc funkcję publiczną, politycy lub samorządowcy, narzucamy pewien styl dyskusji
Jej zdaniem, radna Dominika Jackowski powinna ponieść odpowiedzialność moralną, ale także prawną. Sakiewicz podkreślił, że mowa tu nawet o "doprowadzeniu do samobójstwa".
- To pierwsza ofiara śmiertelna tej kampanii wyborczej, nie mam co do tego wątpliwości. Ta pani chciała zabłysnąć, że złapała pedofila w Kościele
- ocenił redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
- Kampanię wyborczą można prowadzić, można też wygrywać w sposób inteligentny, racjonalny, nie obrażając nikogo, a przedstawiając swoje stanowisko. Niestety, PO idzie w zupełnie odwrotnym kierunku, nie ma swojego stanowiska, programu, a coraz bardziej używa knajackiego języka obrażając ludzi i doprowadzając do takich dramatycznych sytuacji, jak ta - księdza, który niesłusznie został oskarżony o czyny pedofilskie, co doprowadziło do samobójstwa - dodała Szczurek-Żelazko.
Drugi z gości, europoseł Lewicy Marek Balt ubolewał nad pospiesznym stygmatyzowaniem i niestaranną pracą dziennikarzy.
- Dzisiaj mamy tytuł: "Złapany pedofil", "ukarany", coś tam, coś tam, ludzie nie czytają wyjaśnienia, treści, jest zdjęcie, to jest pewien obraz, który zostaje w ludziach, oni potem powtarzają tę informację, nie do końca znając fakty podane np. w końcówce artykułu i niestety tak to wygląda. Część ludzi jest nieodpowiedzialnych i nagłaśnia coś, by mieć klikalność na portalu informacyjnym, by mieć lajki - a potem ludzie giną. Potępiam takie postępowanie. Uważam, że ludzie, którzy tak robią powinni ponieść odpowiedzialność społeczną. (...) Tacy ludzie, którzy mają mandat społeczny, nie powinni pełnić funkcji, bo podają nieprawdy, w wyniku których umierają ludzie. To nie może mieć miejsca
- ocenił eurodeputowany.
Zwrócił uwagę, że co pewien czas pojawia się próba "podniesienia emocji".
- My jako politycy odpowiadamy za życie, zdrowie, majątki milionów ludzi w Polsce. Nie chcę mieć posła czy radnego, który niepoważnie odpowiada za przyszłość moich dzieci. W ten sposób powinniśmy podejmować decyzje wyborcze, a nie przez pryzmat tego, że ktoś jest bardziej rozpoznawalny i ma większą klikalność. Czasem głupkom oddajemy prawo do decydowania o naszej przyszłości. Ja bym wolał, żeby politycy byli odpowiedzialni za swoje decyzje i żebyśmy wybierali ludzi odpowiedzialnych - dodał.