– Wyobraźmy sobie, że w Jarocinie ze sceny schodzi Armia czy Siekiera, a tu pada hasło: chłopaki, dopiliśmy jabola, to teraz – co by tu zrobić? – pójdziemy do MDK-u, żeby posłuchać, co Krystyna Loska ma do powiedzenia. Niewyobrażalne? Na Woodstocku działa ASP, taka szkółka zetesempowska albo szkółka niedzielna. Tam przychodzą grzeczne dzieci i słuchają wykładów polityków i celebrytów. To jest pralnia mózgów – powiedział Piotr Wielgucki, czyli bloger Matka Kurka w „Wywiadzie z chuliganem”. Obejrzyj rozmowę, w której ujawnia on prawdę o Owsiaku, która dotąd była znana tylko nielicznym.
Bloger Matka Kurka znany jest głównie z tropienia finansowych powiązań WOŚP ze spółkami Jerzego Owsiaka. Dzięki jego odkryciom wielu Polaków straciło zaufanie do Owsiaka. Ten zareagował niekontrolowanymi wybuchami wściekłości.
Ja bym się z gołymi pięściami na Matkę Kurkę nie rzucił, bo bym się po prostu bał. Owsiak się rzucił, rozpisał ten pojedynek na kilkadziesiąt rund i jeszcze trzyma się na nogach
– żartuje Piotr Wielgucki.
Mniej znany jest fakt, że Wielgucki wychował się na festiwalu w Jarocinie, a do demaskowania Owsiaka zmotywowało go to, jak potraktował on kontestującą najpierw komunę, a potem oszustwo „okrągłego stołu” alternatywę.
Dlaczego w Jarocinie Owsiak został wyniesiony na gwizdach i na kopach? Oni nie pasował w ogóle do czegoś, co się nazywało kontrkulturą, undergroundem, podziemie. Zabrał Jarocinowi dzikość, emocje, spontan
– wspomina.
Największą manipulacją mediów jest twierdzenie, że to tylko prawica z pobudek ideologicznych ma „focha” na Owsiaka. Tymczasem dziką nienawiść do Owsiaka wyraża dawna alternatywa z czasów komuny, także ta o punkowym czy wręcz anarchistycznym zabarwieniu.
W rozmowie z Matką Kurką Piotr Lisiewicz przypomina wiele wypowiedzi liderów środowisk kontrkulturowych, którzy postrzegali Owsiaka jako kanalizującego ich bunt wroga.
W mieście, które stało się enklawą buntu młodego pokolenia przeciw komunie i miejscem prawdziwego rockandrollowego protestu, on wygadywał bzdury i rozwadniał ten protest metodami wątpliwej jakości. Zrobił kpinę z protestu, z kontrkultury. Strasznie mi się wtedy naraził
– wspomina Marek Piekarczyk z zespołu TSA w swojej książce „Zwierzenia kontestatora”.
Jeszcze ostrzej o Owsiaku wypowiada się Robi „Yogurth” Loretta, niegdyś członek rzeszowskiej punkowej kapeli Smar SW, za komuny bliskiej antyreżimowej Międzymiastówce Anarchistycznej:
Wprowadzenie korporacyjnych sponsorów połączone z promowaniem muzycznej popeliny, wyrugowanie z festiwalu muzyki niezależnej, która jak dotąd stanowiła sens jego istnienia, coraz większa komercjalizacja – tego było za wiele. Ludzie byli wkur…i, a najczęściej skandowanymi hasłami były: „Oddajcie nasz festiwal” i „Kuba Wojewódzki to kutas nieludzki”.
Piotr Wielgucki doskonale pamięta tamte nastroje.
Jestem pokoleniem Jarocina i na Jarocinie się wychowałem. Z Jarocina nie wylatywało się tylko za politykę. Wylatywało się za komercję
– wspomina. Jego zdaniem nazwanie przez Owsiak nowego, komercyjnego festiwalu „Woodstockiem”, to haniebna profanacja.
Coś, co się nazywa Woodstock, to jest potupajka wiejska, dyskoteka, na której nie ważne co się sączy głośników. Starych nie ma, chata wolna, oj będzie bal, gasimy światło. Owsiak taką imprezę usiłował zrobić z Jarocina. Dlatego został wygwizdany
– mówi.
Jego zdaniem w III RP nastąpiła twarda selekcja, kto ma, a kto nie ma prawa być wybitnym artystą.
Podział był prosty. Kto się łapał na ten wózek okrągłostołowy, nie psioczył, nie sypał piachu w tryby, to był Pawłem Kukizem, który zaliczał występy z Shazzą w Sopocie
– uważa Matka Kurka.
Jak mówi, Owsiak został wylansowany na idola, który służyć ma do manipulowania kolejnym rocznikami buntującej się młodzieży.
„Erpe trzy” jest tak poukładana, że tu jest po jednym idolu na każdą dyscyplinę. Mamy jednego ekonomistę i to jest Balcerowicz. Jeden autorytet i to był Bartoszewski. No i mamy jednego filantropa i jedną fundację i to jest fundacja WOŚP
– zaznacza.