Bo i w filmie jest sporo krakowskich akcentów. Piotr Fronczewski czyta list oburzonego czytelnika do krakowskiej Gazety Wyborczej, relacjonujący imprezę Naszości, jaka odbyła się w pociągu z Krakowa do Poronina. W jej ramach czytelnik ów nakłaniany był do spożywania napojów rozweselających”:
„Mnie też nie ominęła propozycja degustacji owych trunków. Gdy odmówiłem, zostałem nazwany bandytą i człowiekiem Leszka Millera”.
Były czasy, gdy o happeningach Akcji Alternatywnej Naszość mówił cały świat. A wszystko przez surrealistyczne poczucie humoru. Media w Panamie, Nikaragui czy Nowej Zelandii informowały, że w Poznaniu, za rządów SLD, 27-letni obywatel Piotr Lisiewicz trafił przed sąd, gdyż oszukał policjanta twierdząc, że nazywa się... Włodzimierz Iljicz Lenin. „Lenin" w szklanej trumnie wnoszony był do sądu, gdzie – powołując się na wolność wyznania - ogłaszał, że jest trzecią inkarnacją wodza rewolucji. I stąd był też ten wyjazd do Poronina…
Podczas jednego z happeningów Naszość przybyła pod siedzibę postkomunistycznego SLD, które właśnie wróciło do władzy. Na jego siedzibie, która wcześniej należała do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, nadal wisiała tablica z polskim i sowieckim żołnierzem. Został on wyczyszczony odkurzaczem, ogolony przy użyciu pianki, a koniec dokładnie umyty, tak jak dawna komuna w Polsce…
Gdy w Rosji w 2000 roku dochodzi do władzy młody Władimir Putin i dokonuje ludobójstwa w Czeczenii, świat milczy. W odpowiedzi członkowie Naszości wdzierają się do konsulatu Rosji w Poznaniu. Zdejmują flagę rosyjską z masztu i wciągają tam flagę Czeczenii. Krzyczą "Putin morderca". O tej akcji znowu głośno jest na całym świecie.
– napisał Mieczysław Ślesicki, powieściopisarz, autor głośnej powieści „Gniazdo” o katastrofie w Czarnobylu, więzień komunizmu.
Wszystko to na kinowym ekranie dziś w kinie "Kijów"!