Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, najpierw bronił funkcjonariuszy służb PRL-u, którym zabrano przywileje, które wypracowali w związku ze współpracą z komunistycznym reżimem. Teraz broni ludzi ludzi zwolnionych z MSZ-u, resortowych dzieci. O tym właśnie będzie „Koniec systemu” - zapowiadała program redaktor Dorota Kania.
Nowelizację ustawy o służbie zagranicznej, która wprowadziła negatywną przesłankę zatrudnienia w MSZ dla byłych współpracowników organów bezpieczeństwa z lat 1944–1990, prezydent Andrzej Duda podpisał 31 grudnia 2018 roku. Zgodnie z nowymi przepisami obowiązek złożenia oświadczenia lustracyjnego dotyczył nie tylko osób na kierowniczych stanowiskach w MSZ, lecz także wszystkich kategorii pracowników zatrudnionych w MSZ, polskich placówkach zagranicznych oraz w jednostkach nadzorowanych przez MSZ. Stosunki pracy osób, które przed dniem wejścia w życie nowelizacji ustawy z dnia 14 grudnia 2018 roku złożyły dokumenty potwierdzające pracę lub służbę w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracę z tymi organami, wygasły po upływie 60 dni od dnia wejścia w życie ustawy. Stosunki pracy osób, które na podstawie przedmiotowej ustawy złożyły dokumenty potwierdzające pracę lub służbę w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracę z tymi organami, wygasły po upływie 30 dni od dnia złożenia dokumentów. Ustawa nałożyła na ministra spraw zagranicznych obowiązek przekazania prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, w terminie 7 dni od dnia ogłoszenia ustawy, listy osób obowiązanych do złożenia stosownych dokumentów. Prezes IPN był zobowiązany, w terminie 21 dni od dnia otrzymania listy, przekazać ministrowi spraw zagranicznych informacje o osobach, które złożyły dokumenty potwierdzające pracę lub służbę w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracę z tymi organami. Zgodnie z przepisem końcowym ustawa weszła w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia, czyli 30 stycznia 2019 roku.
Gościem Doroty Kani w drugiej części programu była wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska.
W tamtej kadencji udało się jedno i to bardzo ważna zmiana. Udało się przeprowadzić nowelizacje, która de facto wykluczyła funkcjonariuszy oraz tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa i innych służb PRL-owskiej z pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. To blisko 70. tych funkcjonariuszy, czy tych współpracowników, w tym kilkunastu ambasadorów straciło pracę w szeroko rozumianym Ministerstwie Spraw Zagranicznych i bardzo dobrze. Co ważne, bo to potwierdza, że tę nowelizację udało się dobrze przeprowadzić. Sądy odrzuciły przynajmniej do tej pory wszystkie odwołania w tych sprawach, pracowników którzy stracili pracę.
- mówiła wicemarszałek Sejmu.
Małgorzata Gosiewska zwróciła uwagę, że jest jeszcze wiele do zrobienia, ponieważ cały czas mówi się jeszcze o tzw. resortowych dzieciach, czyli kolejnych pokoleniach osób, które „czują się związane w jakimś sensie z poprzednim ustrojem i tamtą polityką”.
Pamiętam taką wypowiedź byłego ministra spraw zagranicznych, polityka Platformy, pana Rosatiego, który mówił, że w okresie PRL-u współpraca ze służbami to była norma. To nie jest normalna, która w naszym państwie w tej chwili obowiązuje i na pewno obowiązywać nie będzie. Nie tych norm się trzymamy i nie takich życiorysów [...] Ktoś kto otrzymywał pracę i to taką z przywilejami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, wykonywał służbę dodatkową, nie pracował dla niepodległego państwa polskiego, tylko w zupełnie innych sprawach funkcjonował tam i trudno uwierzyć, że ta sama osoba w nowej rzeczywistości, będzie pracowała dla państwa polskiego. To są rzeczy sprzeczne.
- zaznaczyła Małgorzata Gosiewska.
Wywodzę się z Porozumienia Centrum i pamiętam, kiedy ogłosiliśmy potrzebę deubekizacji, wyczyszczenia państwa polskiego z tej niechlubnej przeszłości, to byliśmy traktowani jako oszołomy, czarownice, uznawane było to za kompletne szaleństwo. Powiedzmy sobie szczerze, że ta ocena była dość powszechna w tych środowiskach wpływowych. Mówienie o historii było ośmieszane. Konsekwencje tej polityki odczuwamy do dzisiaj. Tu chodzi o młode pokolenie, które nam rośnie, bez należytego podejścia do historii, tradycji, patriotyzmu. To się zaczyna zmieniać. Tu polityka Prawa i Sprawiedliwości przynosi swoje skutki, ale już widzimy reakcje na to, jak na przykład w wypadku żołnierzy wyklętych. Temat, który staje się taki modny, piękny dla młodego pokolenia, więc trzeba to zakwestionować, podważyć, zasiać wątpliwość i to się zaczyna dziać.
- tłumaczyła wicemarszałek Sejmu.