To jest uzgodniony kierunek pomiędzy państwami sojuszniczymi. Oczywiście będzie jeszcze polityczna praca do wykonania. Czekają nas wyzwania, którym spróbujemy sprostać - mówił w programie radiowej Jedynki "Sygnały Dnia" Tomasz Szatkowski, ambasador Polski przy NATO. Dyplomata przyznał, że decyzja polityczna może zapaść podczas czerwcowego szczytu Sojuszu w Madrycie.
Szatkowski pytany na początku o art. 5. NATO w brzmieniu:
„strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim […]”,
odparł:
„ta zasada jest oparta nie tylko na politycznym zobowiązaniu, nie tylko na kwestii wizerunku największych potęg Zachodu, ale także na obecności wojskowej. W tym momencie mówimy o dziesięciu tysiącach żołnierzy amerykańskich w Polsce. Mówimy o wielu samolotach, mówimy o dwóch grupach lotniskowcowych. Ta wiarygodność ma bardzo solidne gwarancje, także wojskowe. Oczywiście jej słabością jest to, ż ogranicza się do państw Sojuszu”.
Jako „dużą” ocenił szansę rozszerzenia obecności NATO na wschodniej flance. - To jest uzgodniony kierunek pomiędzy państwami sojuszniczymi. Oczywiście będzie jeszcze polityczna praca do wykonania do szczytu w Madrycie. To on powinien przynieść pewne decyzje. Czekają nas wyzwania, którym spróbujemy sprostać - zadeklarował ambasador Polski przy NATO.
Szatkowski pytany dalej, co dla Sojuszu będzie punktem granicznym w trwającym konflikcie - red. Gójska wskazała na zagrożenie użycia broni masowego rażenia - gość „Sygnałów Dnia” tłumaczył:
„Sojusz w jasny sposób nie zakreśla konsekwencji dotyczących tego rodzaju rosyjskiej akcji. Potrzebna jest pewna niedookreśloność. Pamiętajmy, że Ukraina nie jest członkiem Sojuszu. Z jednej strony zgadzamy się, że taka agresja powinna prowadzić do wykorzystania wszelkiego repertuaru środków pozamilitarnych ze strony także państw Sojuszu. Pamiętajmy jednak o tym, o czym zapomniała strona rosyjska, rozpoczynając tę agresję. Ewentualne decyzje państw Sojuszu są uzależnione od wrażliwości ich wewnętrznej opinii publicznej”.
.@T_Szatkowski w #SygnałyDnia w @RadiowaJedynka: Polska wzywa do bardziej aktywnej strategii NATO. Chodzi przede wszystkim o to, żebyśmy nie tworzyli zbyt dużego komfortu dla władz Rosji zapewniając, że Sojusz zachowa się na pewno pasywnie
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) April 4, 2022
Szatkowski jest zdania, że „obrazy rosyjskich zbrodni, które dzisiaj widzimy na swoich ekranach, wpłyną na reakcję opinii publicznej”, a ta - w jego opinii - „ukierunkuje działania państw sojuszniczych”. - Do końca nie możemy przewidzieć skali tej reakcji - dodał.
Dopytywany na koniec, czy mit o silnej armii rosyjskiej legł w gruzach, zaznaczył, że „przebieg tej agresji weryfikuje wiele mitów związanych choćby z siłą, ze sprawnością armii rosyjskiej”.
Przestrzegł jednak przed wyciąganiem „zbyt daleko idących wniosków” i podał przykład:
„w 1941 roku III Rzesza oceniła - po przebiegu kampanii fińskiej - że ewentualny czas trwania operacji Barbarossa to są trzy miesiące. Przeciwnik sowiecki został w tamtym momencie przez hitlerowców niedoceniony”.
- Oczywiście nikt nie planuje podboju Federacji Rosyjskiej, nikt nie planuje wojny napastniczej wobec tego państwa. Niewykluczone jest, że w innych scenariuszach te siły walczyłyby w inny sposób. Chodzi też o kwestię mobilizacji. Gdyby Władimirowi Putinowi udało się przedstawić konflikt jako wojnę Rosji przeciwko całemu Zachodowi, wpłynęłoby to na morale - podsumował Szatkowski.
.@T_Szatkowski w #SygnałyDnia w @RadiowaJedynka: dochodzi do modyfikacji rosyjskiej strategii i ograniczenia jej celów do tych związanych ze wschodnią częścią Ukrainy. Tam sytuacja jest skomplikowana
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) April 4, 202