- Wszyscy zdają sobie sprawą, że czeka nas bardzo trudny czas - oznajmił w sobotę Donald Tusk niedługo po jego spotkaniu z liderami Unii Europejskiej. Premier zrelacjonował przebieg nieformalnego spotkania Rady Europejskiej, w którym uczestniczył w mijającym tygodniu. Nie ukrywał, że kwestia zmiany prezydenta w Stanach Zjednoczonych zrobiła na europejskich przywódcach "duże wrażenie". Jak wynika z jego słów, od teraz Tusk nie chce "politycznej nawalanki" na temat bezpieczeństwa Polski i docenia mającego dobre relacje z Donaldem Trumpem Andrzeja Dudę, który - według premiera - wykazał się dojrzałością.
- [Donald] Trump, jego zależność od rosyjskich służb już dziś nie podlega dyskusji - mówił w ubiegłym roku szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. To jedna z wielu atakujących Republikanina wypowiedzi, które padły z ust obecnie rządzących w Polsce. Jest jednak szczególnie mocna, bo padła rok po bestialskim ataku Rosji na Ukrainę. Dla przedstawicieli obecnego rządu RP sprawy potoczyły się niefortunnie. Dyskredytowany przez przedstawicieli obecnego rządu RP polityk został ponownie prezydentem Stanów Zjednoczonych.
W mijającym tygodniu szef polskiego rządu uczestniczył na nieformalnym spotkaniu Rady Europejskiej w Budapeszcie. W sobotę zrelacjonował po części przebieg rozmów. Opowiadał między innymi o tym, że w stolicy Węgier umówił się na spotkania z europejskimi przywódcami, w tym z prezydentem Francji. Przyszłe rozmowy mają dotyczyć "nowych wyzwań" przed którymi stoi Polska i Unia Europejska. Po tym swobodnie przeszedł do kwestii zmiany prezydenta w Stanach.
"Oczywiście, co robiło na wszystkich duże wrażenie, wszyscy zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądała dynamika relacji transatlantyckich"
Jak stwierdził, "każdy z przywódców" miał swoją "osobistą historię" z Trumpem, nie mówił jednak, czy tak barwną jak jego. I nagle, mimo wszystkich ataków, jakie przypuścił na polityka Republikanów ogłosił, że na spotkaniu panowała atmosfera "co było - minęło". Ze słów Tuska wynika jednak, że nie tylko on obudził się po zwycięstwie Trumpa.
"Wszyscy, bez wyjątku, muszę powiedzieć, to było też takie znaczące, czy to był prezydent Turcji, czy to był premier Wielkiej Brytanii, czy to byli liderzy Unii Europejskiej chcą wziąć na siebie większą odpowiedzialność za utrzymanie dobrych relacji transatlantyckich, niezależnie od tego, w jakim nastroju przyjęli wynik wyborów. Wszyscy zdają sobie sprawą, że czeka nas bardzo trudny czas"
Wypalił także, że chce, aby kwestia bezpieczeństwa nie była pretekstem do "politycznej nawalanki w Polsce". I choć jego obóz atakował prezydenta Andrzeja Dudę za spotkania z Donaldem Trumpem, to teraz premier oznajmił, iż docenia "dojrzałą gotowość do współpracy" głowy RP "także w kwestii nowej sytuacji geopolitycznej, z jaką mamy dziś do czynienia".