Marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że podjął decyzję, by projekty dotyczące aborcji były procedowane w Sejmie 11 kwietnia, tuż po pierwszej turze wyborów samorządowych. Ta zapowiedź spotkała się z ogromną krytyką ze strony Lewicy. - Prawa kobiet się wprowadza, a nie nimi gra - napisał Robert Biedroń.
Marszałek Sejmu był pytany we wtorek w TVN24 o sprawę procedowania w Sejmie projektów dotyczących aborcji i pojawiających się oskarżeń części polityków Lewicy o to, że blokuje on sprawę.
Hołownia podkreślił, że robi wszystko, by Sejm poważnie zajął się tymi projektami.
"Natomiast żyjemy w rzeczywistości politycznej, a nie idealnej, jesteśmy w środku bardzo gorącej kampanii wyborczej"
Podkreślił, że ostatnie kilka tygodni spędził na licznych konsultacjach i próbach mediacji tak, by zminimalizować ryzyko tego, że wszystkie projekty dotyczące aborcji, które dzisiaj są w Sejmie, zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu w ramach "tej przedwyborczej kanonady". "Że umowna lewica wystrzela projekty tych bardziej na prawo, a ci, co są bardziej na prawo - wystrzelają tych bardziej na lewo. I zostaniemy z ugorem, ze spaloną ziemią tylko z tego powodu, że ktoś uważa, że dzięki temu będzie mu łatwiej zostać wójtem, albo jego koledze burmistrzem, albo radnym" - zaznaczył marszałek.
"Dlatego podjąłem decyzję po tych wszystkich konsultacjach i mediacjach, i próbach sprawdzenia, czy jest jakaś szansa, żeby taka katastrofa się nie wydarzyła, żeby te projekty dotyczące prawa aborcyjnego były procedowane w Sejmie i były procedowane w niedalekim terminie, ale jednak tuż po pierwszej turze wyborów. A więc to się odbędzie w Sejmie 11 kwietnia"
Wyraził również nadzieję, że tego dnia "będzie już przestrzeń do tego, by trochę spokojniej porozmawiać", czy jest m.in. możliwość powołania komisji nadzwyczajnej.
Marszałek dodał, że bierze na siebie odpowiedzialność za tę decyzję. Podkreślił, że jego celem jest to, by dyskusja faktycznie dotyczyła praw kobiet, ich losu, i była prowadzona w trosce o dobro kobiet, a nie stanowiła element bieżącej przepychanki politycznej.
Na uwagę, że są głosy iż korzysta z sejmowej zamrażarki, by samemu uzyskać dla swojej formacji lepszy wynik wyborczy i że koalicja mogłaby się porozumieć tak, by poprzeć ostatecznie jeden projekt, Hołownia zaznaczył, że jest gorącym zwolennikiem takiego rozwiązania. Podkreślił, że choć jest znany z raczej konserwatywnych poglądów, to teraz "dostaje baty za to, że stara się walczyć o poglądy innych, żeby one były reprezentowane. Podkreślił, że jego zdaniem tak właśnie powinien zachowywać się "marszałek pluralistycznego Sejmu".
Według Hołowni z konsultacji wynika, iż jest duże niebezpieczeństwo, że koalicja, "która w bardzo wielu aspektach jest zgodna i robi dobrą robotę tutaj mogłaby się rozjechać". Ocenił, że to byłoby niedobre dla kobiet. "Jeżeli obudzilibyśmy się za chwilę, a uważam, że to prawdopodobieństwo jest prawie 100 proc., w sytuacji gdy wszystkie cztery projekty zostaną w koszu - to co wtedy powiemy kobietom? Że rzeczywiście rozpatrzyliśmy te projekty?" - pytał.
"To jest ostatnia szansa i ostatnia próba. I to jest moje zobowiązanie: jeżeli 11 kwietnia nie będzie w tej sprawie porozumienia, jeśli Sejm zdecyduje inaczej - to już jest decyzja Sejmu" - powiedział i ocenił, że nie ma nic złego w tym, że Lewica stoi twardo za swoimi przekonaniami, ale - jak zauważył - po drugiej stronie Sejmu są też posłowie o bardziej konserwatywnych poglądach niż on.
Po tej zapowiedzi na marszałka Hołownię wylała się ogromna krytyka.
"Prawa kobiet się wprowadza, a nie nimi gra. Gdyby nie kobiety, które 15 października tłumnie poszły głosować, dziś dalej rządziłby PiS. Ten kto gra prawami kobiet, lekceważy ich siłę, którą pokazały w wyborach"
"Zamrażarka wyjechała i szybko wróciła. Panie marszałku Szymonie Hołownia, ktoś tu chyba mija się z prawdą, żeby nie napisać mocniej, ktoś tu kłamie"
"Swój interes wyborczy stawia ponad życie i zdrowie kobiet? W polityce bez zmian"
Prawa kobiet się wprowadza, a nie nimi gra. Gdyby nie kobiety, które 15 października tłumnie poszły głosować, dziś dalej rządziłby PiS. Ten kto gra prawami kobiet, lekceważy ich siłę, którą pokazały w wyborach.
— Robert Biedroń (@RobertBiedron) March 5, 2024
Patrz, Bożenko, najpierw I tura wyborów samorządowych, potem wszak będzie II, następnie przecież zaraz, moment, wybory do PE, a potem już tylko wybory prezydenckie (I i II tura) i znów wybory parlamentarne…
— Anna-Maria Żukowska 💁🏻♀️ (@AM_Zukowska) March 5, 2024
A praw kobiet ani widu, ani słychu, @szymon_holownia… https://t.co/Gn9Zo66qjm pic.twitter.com/ewU8bzkzNf
Teraz jesteśmy przed samorządowymi, później będziemy przed europejskimi, później wakacje i prezydenckie. Zamrażarka wyjechała i szybko wróciła. Panie marszałku @szymon_holownia, ktoś tu chyba mija się z prawdą, żeby nie napisać mocniej, ktoś tu kłamie.
— Tomasz Trela (@poselTTrela) March 5, 2024
Wszystko wskazuje na to, że Hołownia się boi, że jak #TrzeciDroga zagłosuje przeciw europejskim standardom przerywania ciąży to kobiety mniej chętnie zagłosują na nich w wyborach samorządowych. Swój interes wyborczy stawia ponad życie i zdrowie kobiet? W polityce bez zmian. pic.twitter.com/kkvgXEQ0tL
— Marcelina Zawisza (@mmzawisza) March 5, 2024
W listopadzie zeszłego roku Lewica złożyła dwa projekty ustaw w sprawie liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
Pod koniec stycznia br. do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.
Oprócz tych projektów pod koniec lutego Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyły w Sejmie projekt ustawy, który odwraca wyrok TK z 2020 r. w sprawie przepisów dot. aborcji. Politycy TD zapowiedzieli też wniosek dotyczący referendum w tej sprawie.
Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju.(