"W puli było 15 sędziów. Tuż przed losowaniem 14 z nich…wyłączono ze sprawy" - tłumaczył Zbigniew Ziobro i opublikował potwierdzający to dokument. - Nie ma takiej możliwości, żeby sędziów wyłączać z postępowań - w sposób pozakodeksowy. Nie ma na to podstawy prawnej, by podejmować tego rodzaj działania. To się wpisuje w zamach na niezależność wymiaru sprawiedliwości, niezależność sądownictwa - komentuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Marek Ast, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
W Sądzie Okręgowym w Warszawie, w Wydziale Karnym w środę 5 lutego miało miejsce "losowanie". System Losowego Przydziału Spraw miał wskazać sędziego, który zajmie się sprawą związana z Funduszem Sprawiedliwości. Wyłoniona została sędzia Justyna Koska-Janusz. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że czternastu pozostałych sędziów, w tym Igor Tuleya i Anna Ptaszek zostali "wyłączeni ze sprawy przed losowaniem".
ZOBACZ TAKŻE Komisja Sroki wniosła o karę dla Grzegorza Ocieczka. W losowaniu sędzia Anna Ptaszek znów miała "farta"
Sędzia Justyna Koska-Janusz ma prowadzić proces ks. Olszewskiego i urzędniczek resortu sprawiedliwości po złożeniu przez nielegalną PK aktu oskarżenia. Koska-Janusz została „wylosowana” do tej sprawy, będąc jedyną kandydatką. By tak się stało, wcześniej z losowania wyłączono 14 innych sędziów bez podania przyczyn. Koska jest skonfliktowana ze Zbigniewem Ziobrą, uniewinniała „babcię Kasię”, grała w serialu TVN. – Trudno nie uznać, że jej wyznaczenie jest politycznym zleceniem. Nie pierwszym w tej sprawie – mówi mec. Michał Skwarzyński.
Dokument świadczący o tym przedstawił Zbigniew Ziobro. Na platformie X skomentował to jako "ustawkę".
Została jedna sędzia, zaufana. I system ją "wylosował", no bo była jedyna do wylosowania. Tak ludzie Adama Bodnara robią ustawki w sądownictwie
Były szef resortu sprawiedliwości przypomniał także, że "to właśnie Bodnar łamiąc ustawy odwołał legalnych prezesów SA (Sądu Administracyjnego - red.) i SO (Sądu Okręgowego - red.) w Warszawie".
To już nie są sądy niezawisłe i niezależne, to narzędzie partyjne
Do sprawy odniósł się również sędzia Sądu Najwyższego Kamil Zaradkiewicz, pisząc krótko: "kiedyś to się nazywało „cud nad urną”".
Sprawę w rozmowie z portalem Niezalezna.pl skomentował Marek Ast, prawnik, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
"To jest manipulowanie składami sędziowskimi. Rozumiem, że tych sędziów przeniesiono do jakiejś ad hoc stworzonej sekcji tak, aby nie mogli brać udziału w tych postępowaniach, które nie są wygodne dla koalicji 13 grudnia. Albo - w których oczekują określonego rozstrzygnięcia"
I jak wskazał: "to nie ma nic wspólnego z niezależnością sądów i niezawisłością sędziów. Jest to pospolite łamanie prawa".
"Nie ma takiej możliwości, żeby sędziów wyłączać z postępowań - w sposób pozakodeksowy. Nie ma na to podstawy prawnej, by podejmować tego rodzaj działania. To się wpisuje w zamach na niezależność wymiaru sprawiedliwości, niezależność sądownictwa. Niestety, żyjemy dzisiaj w takich czasach, że z tego typu działaniami koalicji 13 grudnia, bodnarowców, trzeba się liczyć"