Gdy na mównicę wyszła premier Beata Szydło, wśród posłów „opozycji totalnej” zapanowało spore poruszenie. Politycy zaczęli przechadzać się pomiędzy ławami poselskimi i robili sobie selfie oraz nagrywali filmiki. Zupełnie, jakby na sali obrad znajdowali się po raz pierwszy w życiu.
A gdyby tylko chciało im się przez chwilę posłuchać, co ma do powiedzenia premier Beata Szydło usłyszeliby, jak szefowa rządu punkt po punkcie celnie zbija argumenty lidera „opozycji totalnej”.
– Można powiedzieć: sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało. Po co ci to było? Różnica między nami jest taka, ponieważ zacznę od kilku kwestii, które wybrzmiewały w wystąpieniu Grzegorza Schetyny, a które są kłamstwem i trzeba je na początku zdementować, żeby nie mącić ludziom w głowach. Pan mówił o wyprowadzeniu Polski z Europy. Gdzie pan chce wracać? Przecież Polska jest w Europie, cały czas. Niech pan się wreszcie pozbędzie kompleksów. Polska nie jest brzydką panną na wydaniu, tylko dumnym, suwerennym państwem. A różnica między nami jest taka, że pan chciałby być ciągle dopraszany do stołu, który ktoś nakrywa, a ja wolę zapraszać innych do stołu, który sama nakryłam – mówiła premier Beata Szydło.