Platforma Obywatelska, posiadając pełnię władzy i angażując do wyjaśnienia afery taśmowej wszystkie służby specjalne, nie była w stanie przez ponad półtora roku udowodnić rosyjskich wątków tej sprawy. Działały przecież specjalne tajne zespoły inwigilujące dziennikarzy (w tym mnie), którzy brali udział w ujawnieniu taśm.
Dlaczego wtedy nie wszczęto w związku z tym żadnego śledztwa dotyczącego podejrzenia szpiegostwa, czego dziś domaga się opozycja? Bo nie było na to żadnych dowodów! Mało tego, blisko rok po ujawnieniu taśm przez „Wprost” płk Dariusz Łuczak, szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nadzorujący m.in. kontrwywiad, otrzymał z rąk ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego awans generalski! Tymczasem „Newsweek” twierdzi w najnowszym tekście, że potężny wówczas szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, nadzorujący służby specjalne, nie miał zaufania do ABW, bo jej funkcjonariusze mieli być zamieszani w aferę taśmową. W tę samą, za którą – jak twierdzą od lat co niektórzy – rzekomo stali Rosjanie. Czy to oznacza, że za rządów PO-PSL mieli oni swoich kretów w agencji? Absurd.