Gdy boleśnie zaczęliśmy odczuwać skutki pierwszego lockdownu – bezprecedensowego zatrzymania świata – sceptycy testowali często swych rozmówców, przytaczając dwa argumenty: 1. Skoro wirus jest tak śmiertelnie groźny, dlaczego nie widać wzrostu zgonów?; 2. Dlaczego nie znamy nikogo, kto ciężko choruje lub zmarł na COVID-19?
Tak było wiosną i latem. Jesienią niestety sytuacja zmieniła się radykalnie. Statystyka zakażeń i zgonów gwałtownie poszybowała w górę (paradoksalnie wzrost przypadków śmiertelnych to nie zakażeni COVID-19, lecz zmarli na skutek paraliżu systemu ochrony zdrowia). Po roku od wybuchu pandemii wirus nadal nie jest do końca rozpoznany.
Rządzący z podziwu godną determinacją organizują ogólnopolski program szczepień, gdy tymczasem w sposób zupełnie niezrozumiały sprawa leczenia przyczynowego leży odłogiem. O lekarzu z Przemyśla, Włodzimierzu Bodnarze, który od wielu miesięcy informuje, że skutecznie leczy COVID-19 przy użyciu znanego i taniego leku chlorowodorku amantadyny, głośno jest w internecie, ale eksperci ministra (i media głównego nurtu z nielicznymi wyjątkami) traktują go z lekceważeniem. Również w Szczecinie i w Lublinie prof. Cezary Pakulski i prof. Konrad Rejdak od pół roku potwierdzają działanie tego leku, ale ich wnioski o przeprowadzenie badań zostały odrzucone. Dopiero po serii medialnych doniesień i pytań do ministra resort zdrowia uruchomił badanie amantadyny pod kierunkiem prof. Rejdaka. Sprawa ciągnie się miesiącami, wyniki badania poznamy pewnie w marcu, a będą dotyczyć tylko przypadków w pierwszym stadium choroby. Do badań nie włączono praktyka z największym doświadczeniem, Włodzimierza Bodnara. Lekarz z Przemyśla nie składa broni i w tych dniach prowadzi z resortem rozmowy ostatniej szansy. Nie unieważniając pracy ośrodka w Lublinie, historia zmagań dr. Bodnara o badania i dopuszczenie do leczenia amantadyną jest testem na uczciwość resortu i rządowych ekspertów. A gdy ktoś próbuje mnie testować, pytając, czy znam kogoś, kto został wyleczony z COVID-19 amantadyną, odpowiadam: tak. Znam wielu ludzi, którzy z ciężkich stanów wyszli, stosując metodę dr. Bodnara.