Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej niesłychanym zbiegiem okoliczności postanowił odroczyć ogłoszenie opinii własnego rzecznika generalnego aż do 23 maja br., co zapewne zupełnie przypadkowo wypada na trzy dni przed terminem wyborów do Parlamentu Europejskiego przeprowadzanych w Polsce.
Wcześniej ten sam trybunał równie przypadkowo „przechodził z tragarzami” i wydał orzeczenie w sprawie ustawy o Sądzie Najwyższym na dwa dni przed wyborami samorządowymi, na parę godzin przed ciszą wyborczą. Ponadto trybunał orzeka w sprawie przekraczającej zakres jego kognicji (art. 276 Traktatu o funkcjonowaniu UE), w składzie przewodniczy sędzia Koen Lenaerts, który sam powinien mieć odrobinę poczucia przyzwoitości i z orzekania się wyłączyć, a wyrok będzie dotyczył przepisów już uchylonych. W tej sytuacji nie można mieć jakichkolwiek złudzeń, że złożony z sędziów mianowanych przez lewicowych polityków trybunał wszedł na drogę jawnej przemocy politycznej, a prawnicze togi i procedury stanowią jedynie nieudolny kamuflaż tego faktu.