Tak mniej więcej wyglądał ostatni sparing biało-czerwonych przed rozpoczęciem EURO 2020. Gdyby na podstawie zremisowanego meczu z Islandią szacować nasze szanse w mistrzostwach, to powinniśmy już dzisiaj wywiesić białą flagę i nie jechać do Petersburga na pierwszy mecz ze Słowacją, bo po co?
Jednak nie popadałbym w skrajny pesymizm. Brak szybkości i pewności w grze może wynikać z konkretnej fazy przygotowań, a totalny chaos na boisku (trener Paolo Sousa w zależności od fazy meczu testował przeróżne systemy gry) z chęci nieułatwiania pracy analitykom naszych rywali. Przecież to teoretycznie rezerwowi uratowali remis. I z pewnością dzisiaj można powiedzieć, że nikt nie wie, jak i w jakim składzie zagramy na EURO. Kibice też.
A przecież wszyscy lubimy niespodzianki. O ile są miłe.