Historia na ławce selekcjonera polskiej reprezentacji Paulo Sousy to kompromitacja Zbigniewa Bońka, poprzedniego prezesa PZPN. To on jednoosobowo za astronomiczne wynagrodzenie zdecydował się zatrudnić Portugalczyka. Ten odwdzięczył się blamażem w meczu z Węgrami i… dezercją przed barażami do mundialu w Katarze.
Pewnie wszystko mogłoby się zakończyć tylko ogromnym niesmakiem i tsunami krytyki wobec Sousy, gdyby nie mały szczegół – warunki kontraktu z PZPN. Jest on bardzo korzystny dla Portugalczyka i jednocześnie nie chroni interesu związku. Nie ma w nim żadnych kar umownych na wypadek odejścia Sousy przed zakończeniem kontraktu. Jednak zgodnie z Kodeksem cywilnym – jak wskazał na Twitterze Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości – taki zapis powinien znaleźć się w umowie. Czy jego brak może zostać zakwalifikowany jako działanie na szkodę PZPN?