Włodarzowi miasta nie podobały się pytania o zdejmowanie krzyża z miejsc publicznych, ale jego agresja przeszła w rękoczyny – popchnął redaktora i złapał za jego mikrofon, jakby chciał mu go wyrwać. Zamiast przeprosić Kupaj wydał oświadczenie, oskarżając redaktora o „skandaliczne zachowanie”. „Celowo zablokował mi drogę, krzycząc i zachowując się agresywnie. Liczę, że sprawą zajmie się prokuratura” – napisał. Kupaj chce pewnie brzmieć groźnie, a wypada groteskowo, bo wydarzenie uchwycono kamerą transmitującą obrady rady miasta na żywo – widać wyraźnie wściekłość samorządowca i jego przemocowe ruchy. Jest w tym nieco sztuki kłamstwa Donalda Tuska i metod propagandy komunistycznej, która plasowała się wiecznie w roli ofiary złych sił kapitalistycznych czy nienawistnych. Przede wszystkim jest tu jednak dużo pyszałkowatości samorządowca, który myśli, że rządzi małym królestwem, gdzie poklask mikrodworu zapewni mu ochronę i poczucie sprawiedliwości. Może i Rosjanie wyszli z Legnicy w 1993 r., ale mentalność ruska gdzieniegdzie jeszcze siedzi.
Mała Moskwa
Prezydent Legnicy Maciej Kupaj zaatakował dziennikarza Telewizji Republika Janusza Życzkowskiego.