Przy okazji sąd ten de facto uznał, że nie istnieją przepisy ustawy o komisji weryfikacyjnej, i lekką ręką je pominął. Takie cuda możliwe są wyłącznie w sytuacji głębokiej demoralizacji części oligarchii prawniczej, która poświęca elementarną przyzwoitość na rzecz politycznej walki o własne przywileje. Na dodatek interesy „nadzwyczajnej kasty” idealnie rymują się z dążeniami mafii reprywatyzacyjnej, której wyniki ostatnich wyborów w stolicy dały dodatkowy zastrzyk energii i wpływowego protektora. Zastanawia tylko jedno – gdzie dziś są ludzie, którzy niedawno gromadzili się ze świeczkami w rękach w koszulkach z napisem „Wolne sądy”, i czy nie czują się wystrychnięci na dudka?