Ukraina używa już pierwszych samolotów wielozadaniowych F-16. Wołodymyr Zełenski w wywiadach nie podał liczby otrzymanych od Zachodu myśliwców, ale „The Economist” pisze o 10 maszynach, a do końca roku ma być kolejnych 10, docelowo – 79.
Od razu pojawiły się w mediach ukraińskich i nie tylko analizy, jak samoloty F-16 wpłyną na sytuację na froncie. Opinie są różne, bo dziś jest po prostu za wcześnie, by o tym jednoznacznie przesądzać. Wojna to nieprzewidywalny splot wydarzeń. Jeśli chodzi zaś o liczbę – ta może okazać się za mała.
Jednocześnie pamiętamy, jak kilkanaście sztuk zestawów artyleryjskich HIMARS, które pojawiły się na Ukrainie wiosną i latem 2022 r., zasadniczo zmieniło sytuację na kierunku chersońskim. Ponadto ogromne znaczenie będzie też miało, jakie pociski i w jakich ilościach dostanie Ukraina do F-16. Samoloty te mogą wystrzeliwać różne rakiety, zarówno bliskiego, średniego, jak i dalekiego zasięgu. Priorytet to organizacja, czyli jak obrońcy kraju zintegrują F-16 z innymi rodzajami wojska. Jedno jest pewne: szkoda, że F-16 nie przybyły co najmniej rok temu. Bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji.
Autor jest dziennikarzem TV Biełsat.