Niedawno „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że 1 lipca br. Sąd Apelacyjny w Gdańsku stwierdził nieważność reaktywowanej w 1994 r. przez Ryszarda Krauzego, niegdyś jednego z najbogatszych Polaków, spółki Zakłady Ogrodnicze Urlicha.
To poważny problem dla biznesmena. Spółka ta po reaktywacji odzyskała należące do niej przed wojną grunty, m.in. w Warszawie, warte setki milionów złotych, zarabiając potem krocie na ich sprzedaży. Był to jeden z fundamentów późniejszej fortuny Krauzego. Decyzja gdańskiego sądu jasno wskazuje, że nigdy do tych transakcji nie powinno było dojść. Trudno jednak wyobrazić sobie ich odkręcenie. Tym bardziej że obecnie na części tych gruntów stoi centrum handlowe. Przedawniły się też pewnie wszelkie związane z tym zarzuty. Zasadnicze jest jednak pytanie, gdzie były służby odpowiedzialne za ochronę interesów gospodarczych państwa. Dlaczego przymknęły na sprawę oko? W 1994 r. na czele Urzędu Ochrony Państwa stał gen. Gromosław Czempiński. Trudno jednak spodziewać się, by kiedykolwiek odpowiedział na te pytania.