Wspierajmy „polskie drony”

Dziś ostatni dzień urzędowania Bronisława Komorowskiego na fotelu prezydenta Rzeczypospolitej. Mimo wielu kompromitujących decyzji i forsowania pomysłów budzących poważne wątpliwości, nie wszystko, co zrobił przez pięć lat, nadaje się do kosza. Jestem np. przekonany, że jednym z nielicznych projektów, które powinien kontynuować jego następca Andrzej Duda, jest na pewno Narodowy Program Systemów Bezzałagowych.

Zakłada on wsparcie rodzimych przedsiębiorstw przy produkcji dronów zarówno na potrzeby armii, jak i tych wykorzystywanych w cywilu. Dzięki rozwojowi tych technologii Polska w ciągu kilku lat mogłaby nie tylko stać się jednym z wiodących producentów tych systemów, ale dzięki posiadaniu własnych technologii także wzmocnić swoje bezpieczeństwo. Wydaje się, że najlepiej powinno to rozumieć Ministerstwo Obrony Narodowej. Jednak resort kierowany przez Tomasza Siemoniaka nie tylko lekceważąco podchodził do prezydenckiego pomysłu. Zamiast wspierać rodzimy polski przemysł, zdecydował się na zakup największych i najbardziej kosztownych dronów w Izraelu. W efekcie miliardy, które mogłyby zasilić polskie przedsiębiorstwa, ominą je szerokim łukiem. Ten „błąd” można jeszcze naprawić.

 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie