Retoryka i chciejstwo
Europejskie media zapełniły się materiałami pełnymi oczekiwań, że Donald Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej aktywnie zajmie się polityką wschodnią.
Problem w tym, że Tusk jest politykiem niedoświadczonym w sprawach międzynarodowych, a całą swoją drogą życiową jako premier Polski dowiódł, że akurat sprawy wschodnie najmniej go interesują. Pragnął ułożyć sobie stosunki z Rosją za cenę wycofania się z aktywnej polityki Polski na Wschodzie i niepopierania takich państw jak Ukraina czy Gruzja. Że nic w tym zakresie się nie zmieniło, zdaje się potwierdzać jego inauguracyjne wystąpienie, w którym mówił o strefie euro, o relacjach UE-USA, nie wspominał natomiast choćby o agresji Rosji na Ukrainę. Owszem, stwierdził, że Unia ma wrogów zewnętrznych, ale nie sprecyzował, w którym kierunku. Nie widzę możliwości, by odegrał on istotną rolę w polityce międzynarodowej. Podporządkuje raczej swoją pracę w UE karierze osobistej, obliczonej na powrót do Polski po dwóch kadencjach w RE jako kandydat na prezydenta RP.