Nie potrzeba cenzora
Sytuacja z ocenzurowaniem przez spółkę AMS akcji plakatowej PiS-u – usunięciem przez nią słowa „sitwa” odnoszącego się do rządu Donalda Tuska – po raz kolejny przypomniała to, o czym już od da
Jak wiemy z taśm prawdy, pewne grupy ekonomiczne i domy mediowe są bezpośrednio powiązane z obecną ekipą rządzącą, która finansuje je poprzez państwowe zlecenia i reklamy. To rodzi jednak zobowiązania, które skutkują blokowaniem wolności słowa. Ten knebel nie wynika bynajmniej z formalnej cenzury, jak to było za czasów PRL-u. Jest to rodzaj autocenzury, której motorem jest nie prawo, ale wspólne interesy. Omawiany tu wypadek to tylko wierzchołek góry lodowej, choć bardzo charakterystyczny dla tego zjawiska i wymowny poprzez swoją arogancję. W Polsce zaczyna się robić wyjątkowo duszno…