Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Przemysław Harczuk,
21.05.2014 12:05

Pomiędzy bestią i katechonem

Nie było chyba większej głupoty niż ta, którą głoszą wszelkiej maści narodowcy i parę innych środowisk udających prawicę.

Nie było chyba większej głupoty niż ta, którą głoszą wszelkiej maści narodowcy i parę innych środowisk udających prawicę. Odtrutką na zachodnią zgniliznę i zepsucie ma być według nich oddanie władzy nad światem Władimirowi Putinowi. Który wprawdzie jest mordercą, ale jako katechon może uratować cywilizację przed Antychrystem, który niechybnie zapanuje, jeżeli ludzkość nie wejdzie dobrowolnie pod moskiewski but i knut. Jeśliby wziąć te argumenty na poważnie, należałoby uznać, że Heinrich Himmler był przyjacielem Żydów, a Adolf Eichmann ich obrońcą przed nazizmem. Że Stalin razem z NKWD przynieśli Polakom wolność. Józef Oleksy ma bujną czuprynę, a generał Kiszczak jest człowiekiem Kościoła i przyjacielem opozycji. Bzdury? Nie mniejsze niż nazywanie Putina katechonem. Miarą chrześcijaństwa prezydenta Federacji Rosyjskiej są liczne zbrodnie. A rosyjski konserwatyzm to masowe mordowanie nienarodzonych dzieci, będące normą w postsowieckim imperium. Jeśli na poważnie szukać katechona, to jest nim raczej Kościół katolicki. A moskiewski watażka jest tym, przed którym prawdziwy katechon powinien nas chronić.