Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Tadeusz Święchowicz,
20.11.2013 08:44

Tusk pod pręgierzem gazpromu

Już drugi tydzień Rosjanie paraliżują działanie spółki EuRoPol Gaz, która zarządza polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego i od której zależą dostawy gazu do Polski oraz jego tranzyt przez ter

Już drugi tydzień Rosjanie paraliżują działanie spółki EuRoPol Gaz, która zarządza polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego i od której zależą dostawy gazu do Polski oraz jego tranzyt przez terytorium naszego kraju. Moskwa pokazuje, że nie zamierza odwdzięczyć się grupie trzymającej władzę w Polsce za wyświadczone jej przysługi. Na naszych oczach bankrutuje polityka ciepłej wody w kranie, głoszona przez Donalda Tuska po tym, gdy PO zdobyła pełnię władzy.

Paraliż EuRoPol Gazu jest pokłosiem dymisji prezesa i wiceprezesa tej spółki, którzy reprezentowali PGNiG. Zaraz po ich rezygnacji PGNiG chciał powołać następców. Jednak Rosjanie zbojkotowali Zgromadzenie Akcjonariuszy EuRoPol Gazu, co uniemożliwiło wybór nowych członków zarządu. Polska de facto znalazła się na łasce Rosjan. Nowi polscy członkowie zostaną wybrani wtedy, kiedy zechce tego Gazprom. A impas może trwać długo, bo jest on Rosjanom na rękę.Obecnie polscy akcjonariusze EuRoPol Gazu, którzy mają w spółce większość akcji (48 proc. PGNiG i 4 proc. Gas Trading), nie mają przedstawicieli w jej zarządzie, mimo że gwarantuje im to statut spółki. Dymisje w EuRoPol Gazie to finał „sprzątania” po kwietniowej aferze z memorandum ws. gazociągu Jamał II. Dokument ten podpisał ówczesny szef EuRoPol Gazu Mirosław Dobrut. Od tamtej pory spodziewano się jego dymisji, ale odszedł dopiero dwa tygodnie temu. Paraliż firmy nastąpił w chwili, gdy miały się rozpocząć negocjacje na temat obniżki cen kupowanego przez nas gazu. Poczekać będą też musiały rozmowy na temat stawek za tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę.

„Skromna” polityka

Trzy lata temu po zwycięskich dla PO wyborach prezydenckich premier Donald Tusk ogłosił, że od wielkich reform woli skromną politykę, która gwarantuje ciepłą wodę w kranie. Chciał w ten sposób podkreślić, że w przeciwieństwie do tych, którzy domagają się prawdy o katastrofie smoleńskiej i przez to godzą „w sojusze”, on potrafi się dogadać z Wielkim Bratem ze Wschodu i załatwić z nim potrzebne surowce. Ta argumentacja dotarła do znacznej części Polaków, bo potem zagłosowali w wyborach znów na PO, mimo niezliczonych afer, błędów i niespełnionych obietnic.

Jednak i ta mało ambitna doktryna okazała się nierealna. Polityką ustępstw wobec Kremla Tuskowi nie udało się poprawić współpracy. I nie chodzi tu tylko o zwrot czarnych skrzynek czy wraku tupolewa. Przejawem pogorszenia stosunków może być choćby ostra reakcja Rosjan po spaleniu policyjnej budki przed ich ambasadą w Święto Niepodległości. Moskwa stale grozi nam blokadą polskiego eksportu żywności. Paraliż EuRoPol Gazu to kolejny front polsko-rosyjskiego konfliktu. Moskwa uznała widocznie, że Tusk zrobił już swoje i że czas, aby odszedł, ustępując miejsca komuś mniej skompromitowanemu i bardziej dla niej wiarygodnemu.

Tusk i Putin – dwa bratanki

A przecież nie tak miało być. Jeszcze cztery lata temu, kiedy Putin i Tusk gawędzili, spacerując po molo w Sopocie, wydawało się, że są jak dwaj bratankowie. Łączyły ich wspólne interesy i wspólni wrogowie. Tragedia smoleńska wzmocniła te przyjazne relacje i wzajemne zrozumienie. Potem jednak w ich relacjach coś się zepsuło – sojusz się rozsypał.

EuRoPol Gaz jest papierkiem lakmusowym relacji Moskwa–Warszawa. W 2009 r. Rosjanie zażądali darowania długów Gazpromu i wzmocnienia pozycji rosyjskiego giganta w tej spółce. Rząd Tuska dał im to – grzecznie przystał na postulaty Moskwy, mimo protestów ze strony opozycji i prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po katastrofie smoleńskiej, w której zginęli zwolennicy twardych rozmów z Gazpromem, rząd był gotów spełnić wszystkie, nawet najdalej idące postulaty Kremla. Chciał przedłużyć umowę na dostawy do Polski rosyjskiego gazu do 2037 r. i na jego tranzyt do 2045 r. Przy czym za kupowany gaz mieliśmy płacić jak za złoto, a za tranzyt otrzymywać tyle, co kot napłakał. Uzależnienie Polski od wschodniego sąsiada miało się dokonać właśnie m.in. za pomocą EuRoPol Gazu. Rząd polski zapewniał, że wszystko jest już uzgodnione, zaklepane i lada chwila zostanie podpisane. Wtedy jednak (na szczęście dla polskiej racji stanu) pojawiła się przeszkoda, której rząd nie przewidział.

Odsiecz brukselska

W sprawę włączyła się Komisja Europejska, która zablokowała kuriozalne porozumienie, uznając, że jest ono niegodne z prawem i strategią Unii Europejskiej. Winniśmy wdzięczność Brukseli za to, że nie pozwoliła polskiemu rządowi oddać naszego kraju w energetyczne jarzmo Moskwy. Ostatecznie umowa na dostawy gazu i jego tranzyt nie została przedłużona, czyli z kontraktu, na którym Rosjanie chcieli zarobić dziesiątki miliardów dolarów, wyszły nici. Pozostałe ustępstwa Polski wobec Gazpromu dały mu mniejsze korzyści. Ale i tak warunków rozszerzonych na 12 lat dostaw gazu do Polski nie sposób uznać za korzystne dla nas. Rosjanie nie zrezygnowali też z instrumentalnego wykorzystywania EuRoPol Gazu w swojej polityce. To właśnie z tą spółką podpisali w kwietniu br. memorandum w sprawie Jamału II, omijającego Ukrainę, co pozwoliło Moskwie wywrzeć nacisk na Kijów i zniechęcić Ukrainę do stowarzyszenia z UE. Przy okazji Rosjanie doprowadzili do zawirowań w polskim rządzie i w naszej głównej spółce gazowej. Po aferze z Jamałem II stanowisko utracili minister skarbu i prezes PGNiG.

Korzyści nie z tej ziemi

Moskwa wielokrotnie w ostatnich latach poprzez EuRoPol Gaz realizowała swoje imperialne cele. Gazprom uzyskał od rządu Tuska za pośrednictwem tej spółki nadspodziewanie dużo. Po pierwsze darowano mu ponadmiliardowy dług za tranzyt gazu przez Polskę. W 2010 r. sprzeciwiali się temu członkowie zarządu EuRoPol Gazu, uznając, że takie skreślenie długu byłoby działaniem na szkodę spółki i Polski. Podobne stanowisko zajmował prezydent Lech Kaczyński. Jego współpracownicy grozili powołaniem komisji śledczej, gdyby rząd darował Gazpromowi długi. Gdy prezydent Kaczyński zginął, a ówczesny prezes EuRoPol Gazu utracił stanowisko, kwoty należne Polsce od Gazpromu zostały przez ludzi Donalda Tuska umorzone. Co więcej, zrezygnowano w przyszłości z ogromnej części dochodów za tranzyt gazu przez Polskę. Zyski EuRoPol Gazu ograniczono do 21 mln zł rocznie, czyli do ułamka kwoty, jaką uzyskiwała ta spółka dekadę temu. Na dodatek wprowadzono do EuRoPol Gazu zarząd krzyżowy, czyli regułę sprowadzającą się do tego, że wszystkie decyzje zapadające w spółce wymagają zgody Rosjan. Zgodzono się także na usunięcie ze spółki trzeciego wspólnika, Gas Trading, który zapewniał minimalną przewagę stronie polskiej w zarządzaniu gazociągiem. Interesy Gas Trading i Polski się pokrywały, obu zależało na maksymalizacji korzyści z tranzytu gazu, gdy Gazprom chciał te koszty minimalizować. Brak faktycznej kontroli rządu nad spółką sprawił, że dopuszczono do działań EuRoPol Gazu sprzecznych z interesem państwa polskiego – takich jak podpisanie memorandum z Gazpromem na Jamał II.

Aż trudno uwierzyć, że jedna spółka zarejestrowana w Polsce potrafiła wyrządzić tyle szkód polskim interesom. Postulat, który pojawił się jeszcze za życia prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby działania rządu w sprawie EuRoPol Gazu stały się przedmiotem badań komisji śledczej, nie utracił nic ze swojej aktualności. Przeciwnie, obecnie wydaje jeszcze bardziej zasadny niż przed katastrofą smoleńską.

 

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane