Program rządowy, czyli… pic na wodę, fotomontaż
Ten rok będzie dla rynku mieszkaniowego niezwykle trudny. Wpływ na to będą miały pogarszająca się kondycja gospodarcza państwa oraz rezygnacja rządu z wdrożenia programu wsparcia budownictwa mieszkaniowego. Mogłoby być inaczej, gdyby gabinet Donalda
W grudniu liczba rozpoczętych budów mieszkań spadła o blisko 40 proc. wobec tego samego miesiąca w 2011 r. Mimo niekorzystnego trendu rząd Donalda Tuska wycofał się z finansowego wsparcia dla młodych ludzi, którzy podjęli wysiłek budowy czy kupna własnego M. Zamknięcie programu „Rodzina na swoim” („Rns”) i niewprowadzenie w zamian innego, powszechnego programu, w ocenie specjalistów z branży deweloperskiej, spowoduje zamrożenie rynku nieruchomości i pogłębi i tak niekorzystną sytuację w tej branży.
Ani „na swoim”, ani „dla młodych”
Jeszcze kilka tygodni temu rząd zapowiadał wprowadzenie od lipca 2013 r. programu o nazwie „Mieszkanie dla młodych” („Mdm”). Dziś już wiemy, że najwcześniej wejdzie on w życie w 2014 r., a zatem w tym roku młodzi ludzie, którzy będą chcieli nabyć mieszkanie, nie mogą liczyć na jakiekolwiek wsparcie państwa.
Założenia jeszcze niedawno tak reklamowanego przez rząd programu „Mdm” nie porażają atrakcyjnością i znacząco odbiegają od wycofanej „Rodziny na swoim”. Poprzedni program miał dotyczyć tylko rynku pierwotnego (czyli nowego budownictwa) oraz miał być ograniczony wyłącznie do zakupu mieszkań. Tymczasem do końca 2012 r. nabywcy mogli ubiegać się o wsparcie finansowe przy zakupie nieruchomości zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, a także przy zakupie lub budowie domów.
Proponowane zmiany będą więc miały znaczący wpływ na strukturę transakcji na rynku mieszkaniowym. Nowy program bowiem wyklucza rodziny mieszkające na wsi i w miasteczkach – nie dostaną one pomocy na budowę lub kupno domu, chyba że zdecydują się na kupno mieszkania w blokach w pobliskim mieście. Zmniejszona zostanie atrakcyjność rynku wtórnego – będzie to miało wpływ na zwiększenie różnicy w cenach transakcyjnych – mieszkania już istniejące i zamieszkane będą bardziej traciły na wartości w stosunku do mieszkań deweloperskich.
Uderzenie w prowincję
Trudno nie uznać, że te plany rządu mają związek z dążeniem do zwiększenia elektoratu Platformy Obywatelskiej poprzez powiększenie liczby „młodych, wykształconych z dużych miast”. Działania te wpisują się w całościową politykę PO wobec polskiej prowincji: likwidacja szkół, sądów rejonowych, posterunków policji, połączeń komunikacyjnych, urzędów pocztowych itd. Życie na wsi czy w małym miasteczku powoli stanie się tak trudne, że młodzi zostaną zmuszeni do zmiany miejsca zamieszkania. Dodatkową zachętą będzie dla nich w przyszłości właśnie wprowadzenie programu „Mdm”.
Realizowana od pięciu lat polityka rządu powoduje zatem, że w dłuższym horyzoncie czasowym nastąpi znaczące przebudowanie struktury społecznej w Polsce, prowadzące do – już obserwowanego – wyludnienia się obszarów wiejskich, a także małych miast i miasteczek.
Finansowe skutki zmian dla młodych
Finansowe założenia programu „Mdm” sprowadzają się do wsparcia jednorazową dopłatą o wartości 10 proc. zaciąganego na kupno mieszkania kredytu. Rodzina posiadająca dzieci będzie mogła uzyskać dodatkowo 5 proc. dopłaty. Rodziny, które w nowym mieszkaniu powiększą się w ciągu pięciu lat o trzecie lub kolejne dziecko, będą mogły liczyć na kolejne 5 proc. dopłaty. Jednakże maksymalna wartość dopłaty do kredytu nie może przekroczyć 20 proc.
W poprzednim programie – „Rns” – państwo przez pierwsze osiem lat kredytowania opłacało 50 proc. kwoty odsetek od kredytu.
Na czym polega różnica? Bezpośrednie skutki wprowadzenia nowego programu dla przeciętnej polskiej rodziny przedstawiają poniższe wyliczenia. Jeśli rodzina w wariancie „Rns” zaciągnęła kredyt o oprocentowaniu rocznym 7 proc. i wartości 181,3 tys. zł, to w ciągu 8 lat otrzyma 47 tys. zł wsparcia, co stanowi ok. 26 proc. wartości zaciągniętego kredytu. A w nowym programie ta sama rodzina zaciągająca taki sam kredyt otrzyma w ramach pomocy od państwa minimalnie 18,1 tys. zł, a maksymalnie, jeśli urodzi się kolejne (trzecie lub czwarte) dziecko – 36,2 tys. zł.
Okroić, ograniczyć, wykreślić
Zgodnie z danymi Banku Gospodarstwa Krajowego w latach 2007–2012 z programu „Rodzina na swoim” skorzystało ok. 182 tys. polskich rodzin. Łączna wartość udzielonych kredytów wyniosła ok. 33 mld zł. Szacunkowy całkowity koszt dopłat rządowych w ramach programu wyniesie ok. 8,7 mld zł.
Zwróćmy uwagę na strukturę udzielonych kredytów w tym programie: 26 proc. kredytów dotyczyło rynku pierwotnego domów i mieszkań, 18 proc. było udzielonych na budowę domów metodą gospodarczą, a aż 6 proc. na kupno nieruchomości na rynku wtórnym. Ponieważ z planowanego na 2014 r. rządowego programu „Mieszkanie dla młodych” wyłączono możliwość wsparcia dla budujących domy i nabywających mieszkania na rynku wtórnym, to oznacza, że obecnie 74 proc. inwestycji mieszkaniowych, które w poprzednim programie „Rns” mogłyby skorzystać ze wsparcia rządu, teraz będzie z tego wyłączone.
Puste deklaracje
Zmniejszenie wartości dopłaty do kredytu, a także znaczące ograniczenie liczby uprawnionych do udziału w rządowym programie oznacza faktyczne cięcie środków, które rząd chce przeznaczyć na pomoc dla ludzi bez mieszkań.
Wystarczy wskazać, że gdyby dotychczas funkcjonował program „Mieszkanie dla młodych”, całkowity poziom wsparcia dla uprawnionych mieściłby się w granicach 0,86 mld zł – 1,7 mld zł i nigdy nie wyniósłby ponad 8 mld jak zniesiona z końcem zeszłego roku „Rodzina na swoim”.
Plany i działania rządu sprowadzają się więc do ograniczenia pomocy w zakupie lub budowie nieruchomości dla młodych ludzi. Dziś możliwość udzielania tego wsparcia jest zablokowana. Powtórzmy – w tym roku nie będzie obowiązywał żaden program wsparcia.
Rząd Donalda Tuska z jednej strony deklaruje ofensywę w celu zapobieżenia niekorzystnej sytuacji demograficznej w naszym kraju, a z drugiej strony odwleka nawet te rozwiązania, które są gorsze od poprzednich i będą miały tak naprawdę symboliczne znaczenie.