Sąd wydał dobry wyrok w sprawie krzyża na sali sejmowej. Uznanie poglądu ludzi Palikota, że krzyż w przestrzeni publicznej narusza ich prawa i wolności, byłoby precedensem. Za chwilę ktoś doszedłby do wniosku, że skoro kościół św. Krzyża w Warszawie znajduje się przy Krakowskim Przedmieściu, a to przestrzeń publiczna, to figura Chrystusa dźwigającego krzyż, z napisem „Sursum corda” też narusza czyjeś prawa, więc powinna być usunięta.
Przesadzam? Niekoniecznie. Bo przecież walka o krzyż w Nowej Hucie w 1960 r. też była sprowokowana przez ludzi (mających władzę), którzy również myśleli: że krzyż na miejskim placu coś narusza. Ci, którzy przeciwko krzyżowi nowohuckiemu wysłali wtedy robotników ze spychaczem, byli zapewne prymitywami, wierzącymi w światopogląd naukowy, władzę radziecką i elektryfikację. Kim są ludzie Palikota i popierający ich w sprawie krzyża sejmowego ksiądz Boniecki? A kto ich tam wie. Natomiast to, co głoszą publicznie, zakłada, że są mądrzejsi od sądu, Kościoła, historii Polski i w ogóle od całej cywilizacji opartej na chrześcijaństwie.
Prowokują, żeby zwrócić na siebie uwagę? Nawracają nas na neopogaństwo? A może na neokomunę? Myślę, że wszystko naraz.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Andrzej Waśko
Wczytuję ocenę...