Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Andrzej Olszewski,
11.01.2013 12:07

Czy Polska gospodarka potrzebuje euro?

Od czasu do czasu w przestrzeń publiczną wrzucane są kolejne daty wprowadzenia euro w Polsce. Politycy obozu rządowego przekonują, że jeśli nie wejdziemy do strefy euro, Polska zostanie w Europie zmarginalizowana. Takie stawianie sprawy nie ma nic ws

Od czasu do czasu w przestrzeń publiczną wrzucane są kolejne daty wprowadzenia euro w Polsce. Politycy obozu rządowego przekonują, że jeśli nie wejdziemy do strefy euro, Polska zostanie w Europie zmarginalizowana. Takie stawianie sprawy nie ma nic wspólnego z ekonomicznym aspektem tego kroku, lecz jest decyzją polityczną.

Najważniejsze przyczyny obecnych problemów strefy euro wynikają także z politycznych, a nie ekonomicznych przesłanek stojących za decyzjami podejmowanymi w momencie wprowadzenia wspólnej waluty na obszarze europejskim. I właśnie problemy europejskiej waluty powinny być przestrogą przed wprowadzeniem na polski obszar walutowy wspólnotowego pieniądza bez uwzględnienia ekonomicznych uwarunkowań.

Strefa euro immanentnie nie spełnia warunków optymalnego obszaru walutowego. Wynika to z faktu, że gospodarki państw strefy euro nie są ze sobą ściśle skorelowane, jeśli chodzi o przebieg i natężenie cyklów koniunkturalnych.

Zgodnie z teorią optymalnych obszarów walutowych (OOW) muszą istnieć dwa warunki niezbędne do funkcjonowania jednolitego obszaru walutowego. Po pierwsze – zgodność cyklów gospodarczych krajów wchodzących w skład wspólnego obszaru walutowego. Po drugie – wysoka korelacja gospodarek w zakresie zewnętrznych szoków podażowych i popytowch.

Szok podażowy to zmiany cen krajowych powodujące wahania koniunktury, wywołane przez czynniki inne niż zmiana popytu krajowego. Szok popytowy to zmiana wpływająca na zagregowany (zewnętrzny i wewnętrzny) popyt – przypominam te definicje za Encyklopedią Zarządzania.

Jak to jest z cyklami?

Z różnych badań statystycznych przeprowadzonych w latach 2008–2009  i ujętych w raporcie NBP (Raport na temat pełnego uczestnictwa Rzeczypospolitej Polskiej w trzecim etapie Unii Gospodarczej i Walutowej przygotowany za życia śp. Sławomira Skrzypka) wynika wyraźne zróżnicowanie pomiędzy cyklami gospodarczymi Polski i strefy euro.

Jak zauważają autorzy opracowania „Polska wobec perspektywy wstąpienia do strefy euro; za i przeciw szybkiej integracji walutowej" – prof. Stanisław Ryszard Domański i inni – wydanego w grudniu 2008 r., badania Biura ds. Integracji ze Strefą Euro NBP wskazują, że wahania koniunktury gospodarczej w Polsce i strefie euro są kształtowane przez dwa rodzaje cyklów: średnio- (3 lata) i długoterminowe (6–7 lat). Analizy te wyraźnie pokazują niedopasowanie pomiędzy cyklami gospodarczymi Polski i strefy euro. Według autorów opracowania ta korelacja wynosiła poniżej 0,5. Zauważono, że w krajach takich jak Francja, Włochy i Belgia pogłębiły się różnice w cykliczności ich gospodarek, już po utworzeniu strefy euro.

Według badań wynikających ze wspomnianego opracowania wskaźnik korelacji wstrząsów popytowych i podażowych pomiędzy gospodarkami polską i strefy euro wynosi poniżej 0,3, przy optymalnej wartości tego wskaźnika wynoszącej 1 i braku korelacji wynoszącej 0. Analizy jednoznacznie więc wskazują, że Polska gospodarka nie spełnia kluczowych ekonomicznych przesłanek, aby stać się elementem strefy euro.

Euro oznacza kłopoty

Rezygnacja z polskiej waluty narodowej i wejście naszego kraju do strefy euro wiązać się będzie z ograniczeniem możliwości dostosowawczych do zewnętrznych szoków podażowych i popytowych choćby z powodu braku możliwości zmiany kursu wymiany waluty krajowej. W świetle teorii optymalnych obszarów walutowych (OOW), im większa jest zmienność realnego kursu walutowego, tym większe ma on znaczenie, jako element dostosowywania się gospodarki do zewnętrznych szoków. Zmienność kursu złotego jest największa spośród kursów walut regionu Europy Środkowowschodniej.

Ponadto po wejściu do strefy euro Narodowy Bank Polski nie będzie miał wpływu na ustalanie stóp procentowych (w praktyce dla strefy euro ustalane są one przez Europejski Bank Centralny zgodnie z potrzebami największej gospodarki strefy, czyli Niemiec).

Wejście Polski do unijnego obszaru walutowego spowoduje, że kraj nasz zostanie pozbawiony podstawowych mechanizmów ekonomicznych prowadzących do zachowania równowagi rynkowej. Jak ważne są to elementy, mogliśmy się przekonać w momencie wystąpienia kryzysu i przyczynienia się złotego do powstania mitu „zielonej wyspy". W trakcie kryzysu lat 2008 i 2009 kurs złotego osłabił się wobec euro o ok. 50 proc.

Szok na rynku pracy

W krajach uczestnikach unii walutowej pozostałymi mechanizmami dostosowawczymi są: elastyczny rynek pracy i produktów oraz polityka fiskalna. Niezwykle ważne jest, że planowane przyjęcie paktu fiskalnego dodatkowo ograniczy możliwości państwa polskiego do prowadzenia samodzielnej polityki fiskalnej.

Jedynym pozostałym instrumentem regulacji równowagi polskiej gospodarki będzie stworzenie skrajnie elastycznego rynku pracy, gdyż zgodnie z przywołaną teorią OOW konieczne jest istnienie na wspólnym obszarze walutowym pełnej elastyczności cen i płac. Związane jest to z rynkowym mechanizmem alokacji czynników produkcji i elastycznym przepływem pracowników w ramach OOW.

Rynek pracy w Unii Europejskiej, w tym i w strefie euro, trudno dziś nazwać elastycznym. Wynika to z faktu istnienia sztywnego prawa pracy, porozumień płacowych i istnienia płacy minimalnej. Trudno sobie również wyobrazić, aby mobilność pracowników w strefie euro była na tyle duża, aby można było mówić o mechanizmie absorpcji szoków zewnętrznych. Wynika to choćby z występowania różnic językowych, czy kulturowych.

Należy pamiętać, że rynek pracy w Polsce, przy 13 proc. bezrobociu i emigracji 2 mln osób po 2004 r., pozostaje obecnie zrównoważony.

Ciekawym przykładem wykorzystania płac jako elementu stabilizującego krajową gospodarkę jest Grecja. Obniżenie wynagrodzeń i emerytur powoduje dynamiczne wystąpienia społeczne i spadek poziomu życia. Dodatkowo rynek pracy zamiast się poprawiać, odnotowuje gwałtowny wzrost bezrobocia. Podobna sytuacja występuje w Hiszpanii, czy Portugalii.

W wypadku realizacji planów rządu Donalda Tuska likwidacji złotego jako środka płatniczego w Polsce należy się spodziewać, i to stosunkowo szybko, sytuacji zbliżonej do obecnie panującej w krajach Europy Południowej.

Warto też pamiętać, że raport NBP z 2009 r. szacuje koszty wprowadzenia euro na poziomie 20–22 mld zł, co w świetle permanentnego deficytu finansów publicznych ma niebagatelne znaczenie.

Niska pensja lub emigracja

Przyjęcie euro spowoduje z jednej strony rezygnację z mechanizmu dostosowawczego do szoków zewnętrznych tj. zmiennego kursu walutowego, a z drugiej strony strefa euro nie umożliwi w pełni działania innych mechanizmów absorpcyjnych, które i tak z punktu widzenia demograficznego i polskiego interesu narodowego są nie do przyjęcia, bo wiążą się z przyzwoleniem na sprowokowanie kolejnych fal emigracji.

Jedyną możliwością dostosowawczą oraz alternatywą dla ekonomicznego rozwoju kraju pozostanie nacisk na obniżanie płac. W konsekwencji Polska stanie się stałym dystrybutorem wykwalifikowanych pracowników dla pozostałych państw strefy euro.

Z punktu widzenia przeciętnego polskiego obywatela, perspektywa nacisków na obniżenie płac może być konfrontowana z ryzykiem zamykania przedsiębiorstw na terenie Polski przez ich właścicieli ze względu na relatywnie wysokie koszty produkcji (wynikające np. z różnic w procesach inflacyjnych w poszczególnych krajach strefy euro). Dla Polaka wybór pozostanie oczywisty – akceptacja niższej płacy i jej utrzymanie lub brak zgody i szukanie pracy poza granicami kraju.

Uwzględniając wymienione długofalowe skutki oraz znaczące koszty wejścia do strefy euro, dążenie do wprowadzenia waluty euro w Polsce świadczy o braku elementarnej odpowiedzialności obecnego establishmentu lub o działaniu na szkodę państwa polskiego.