Trzydziesty pierwszy października może być czarną datą dla brytyjskiego przemysłu fonograficznego. To właśnie wtedy nastąpi twardy Brexit i wszystko wskazuje na to, że będzie on oznaczał „bardzo trudny” czas dla tamtejszego rynku muzycznego. Najprawdopodobniej tamtejsze koncerny nagraniowe bardzo na nim stracą.
Zdaniem British Phonographic Industry (BPI) wszelkie dotychczasowe uzgodnienia i umowy mogą „wylecieć w powietrze”. Chaos na pewno dotknie także tamtejszych artystów, którzy po tej dacie planują trasę koncertową na Kontynencie.
Paradoksalnie większe komplikacje mogą spotkać początkujących lub mniej znanych artystów a także wykonawców muzyki klasycznej. Brexit w ich przypadku oznacza niepewność co do wydania zgody na pracę w Unii Europejskiej oraz trudności w przewozie instrumentów muzycznych.
Dotychczasowe, bezproblemowe przewiezienie 100 osobowej orkiestry przez Calais, może zmienić się w urzędniczy koszmar przypominający Halloween. Wiele z orkiestr i zespołów ma już zaplanowane i umówione listopadowe tournée po Europie, a jak dotychczas nie wiadomo w jaki sposób zostaną za nie wynagrodzeni i czy w ogóle dostaną pozwolenia na pracę w Niemczech czy Francji.
Niewiadomą pozostaje kwestia płacy dla brytyjskich artystów, gdyż mogą oni z powodu Brexitu stać się drożsi od muzyków z Francji czy Włoch, co oznacza jednocześnie utratę pracy. Na szczęście może też zdarzyć się ewentualność, że na skutek kursu funta mogą oni stać się tańsi niż europejscy muzycy, co także nie będzie im ułatwiało funkcjonowania.
Potężnym utrudnieniem jest jednak zgoda oraz oplata za zgodę za przewiezienie instrumentu na Kontynent oraz udowodnienie, że nie przewożą ich na sprzedaż. W tej kwestii istnieje wiele ograniczeń i nie jest to jedynie teoria.
BPI zaapelowało to rządu by zapewnił możliwość pracy i swobodnego podróżowania w EEA (Europejskiej Strefie Ekonomicznej) bez koniecznej wizy na 90 dni w każdym z 180 dniowych okresów czasu, tak by zachowali oni swobodę pracy i odbycia tournée po Europie.
Zwrócono także uwagę władz na to, by ceny płyt oraz koszty nagrań pozostały konkurencyjne w czasie po twardym Brexicie. Kwestią do dyskusji pozostaje także sprawa praw autorskich oraz własności intelektualnej, choć z drugiej strony istniała ona również w czasie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii.
Sprawę tę poruszył nawet Borys Johnson jeszcze przed objęciem funkcji premiera. Jego zdaniem sposób w jaki funkcjonują europejskie prawa autorskie, które nie są zbyt ostre np. dla kopiowania materiałów z dostępnych wszystkim portali internetowych, jest „okropny”. Johnson zapowiedział, że władze odzyskają kontrolę nad tą kwestią.