"Żadnych chrześcijańskich dialogów, przypier**ć" - wydziera się do kamery celebryta Andrzej Seweryn. Nagranie z jego udziałem trafiło do internetu i stało się przedmiotem ogólnonarodowej dyskusji, również o kulturze osobistej tzw. elit. Co na to Seweryn? Postanowił wytłumaczyć się w osobliwy sposób...
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, które poznała już cała Polska: celebryta Andrzej Seweryn klnie jak szewc, twierdząc, że niektórym trzeba "przypier***ć" - pada m.in. nazwisko Kaczyński.
Drogie dziecko, pamiętaj, twoje zadanie jest im przypier****ć (...) Tym wszystkim Trumpom, Kaczyńskim, Orbanom pier***m trzeba przypier****ć. Żadnych dialogów chrześcijańskich, żadnego, rozumienia, debaty. Nie, ku**a, przypier***ć
Dzisiaj europejczycy mają twarz Andrzeja Seweryna. Z drugiej strony pis to ma szczęście. Andrzej Seweryn nagrał za darmo spot wyborczy ... pic.twitter.com/DBQb1jBDeg
— Tomasz G 💯 🇵🇱 (@G_TTomasz) June 3, 2023
Język, jakim posługiwał się aktor, nie przystoi nie tylko artyście, ale nawet po prostu przyzwoitemu człowiekowi. Burza, jaka wybuchła, spowodowała reakcję głównego bohatera tej akcji. Jak się broni? Twierdzi, że nagranie mu... wykradziono i nie trafiło ono do internetu z jego woli. Sugeruje, że takie sytuacje mogły mieć miejsce w przeszłości.
W związku z pojawieniem się w przestrzeni internetowej prywatnego nagrania z moim udziałem oświadczam, że ani ja, ani osoba, do której zostało ono wysłane, nie udostępniliśmy go mediom społecznościowym. Dostało się tam ono z woli tych, którzy mają dostęp do naszych prywatnych kont i którzy, jak sądzę, już nieraz z tej możliwości skorzystali