Pierwszym siłaczem wymienionym w kronikach był w XIV wieku niejaki Stanisław Ciołek, syn wojewody mazowieckiego. Podobno jako mały chłopiec unosił dwóch mężczyzn do góry. Kiedy zdjęto dzwon z wieży krakowskiego kościoła, wziął go w ręce i zniósł w dół po schodach. Miecz skręcał w ręku jak postronek. Mawiano też, że kiedyś łaźnię zastawszy zajętą przez braci, podniósł budynek i do góry nogami postawił. Kiedy zaś ściskał świeżo ścięte drzewo to sok płynął z pnia jak z gąbki. Ciołek poległ śmiercią bohaterską walcząc z Tatarami pod Włodzimierzem.
Dworzanin Aleksandra Jagiellończyka i Zygmunta I – Wojciech Brudzyński – podnosił sześciu rycerzy w zbrojach do góry. Potrafił też siedząc na koniu, złapać się belki w bramie, rumaka nogami ścisnąć i do góry się wraz z nim podciągnąć. Ale ta sztuczka nie była niczym dziwnym, wielu przed nim i po nim potrafiło tak zrobić m.in. marszałek litewski Wiesiołowski. Król Zygmunt też nie pozostawał w tyle: żelazne podkowy łamał z łatwością, przedzierał talię kart i kuszę napinał bez pomocy lewara.
Także w inne zawody stawali nasi siłacze – rycerz Ścibor przepłynął Dunaj w pełnej zbroi; Teodor Lacki zdumiał Wenecjan, kiedy go w mieście rozjuszony wół zaatakował, chwycił go, powalił na ziemię i złamał mu kark. Znany z siły i charakteru był proboszcz bochotnicki, Druszkowski, który konie co mu w szkodę weszły, jeden po drugim wyłapał i przez płot przerzucił. Lacki służył wiele lat Rzeczypospolitej. Pod Kircholmem, mimo odniesiony ran, z konia nie zsiadł i gonił spory kawałek uciekających Szwedów. Także jego siostra odznaczała się ogromną, jak na kobietę, krzepą, i nie raz dała temu dowód. Kobiety nie pozostawały zresztą daleko w tyle – księżniczka mazowiecka Cymbarka – gniotła palcami laskowe orzechy i łamała pancerze, a niejaka panna Barska spod Kalisza nawet z orzechów ręką olej tłoczyła. Helena Ogińska, żona kasztelana wileńskiego, w czasie wesela królewicza Fryderyka, które odbywało się w Dreźnie, w 1719 roku, wygrała wszystkie rycerskie potyczki i zawody. Dożyła lat 90., a jeszcze pod koniec życia srebrne talerze zwijała bez wysiłku w trąbkę.