Ministrowie energii Cypru, Grecji i Izraela, Jeorjos Lakkotrypis, Konstandinos Chadzidakis i Juwal Szteinic, podpisali w czwartek w Atenach porozumienie ws. budowy gazociągu wschodniośródziemnomorskiego (EastMed), który ma dostarczać gaz z Izraela i Cypru do UE.
Ceremonii podpisania umowy towarzyszyły dwustronne i wielostronne spotkania premierów Grecji i Izraela, Kyriakosa Micotakisa i Benjamina Netanjahu, oraz prezydenta Cypru, Nikosa Anastasiadisa.
- To historyczny moment. Kraje naszego regionu powinny współpracować ze sobą, a nie rywalizować, szczególnie jeśli chodzi o kwestie energetyczne
– oświadczył Anastasiadis po spotkaniu z Micotakisem.
Szacowany koszt projektu EastMed to 6 miliardów dolarów, a przewidywany termin realizacji - 2025 rok.
Jeśli przedsięwzięcie zostanie zrealizowane, gazociąg ten będzie najdłuższym (około 2 tys. km) i najgłębiej położonym rurociągiem podmorskim na świecie, który miejscami będzie biegł na głębokości przekraczającej 3 km. Jego trasa będzie prowadzić ze złóż gazowych znajdujących się w strefach ekonomicznych Izraela i Cypru, poprzez grecką wyspę Kretę, na Peloponez i dalej do Włoch.
Włoski premier Giuseppe Conte ma podpisać to samo porozumienie nieco później.
- Kiedy to nastąpi, projekt EastMed stanie się najbardziej dynamicznym rozwiązaniem gwarantującym Unii Europejskiej bezpieczeństwo energetyczne dzięki złożom gazu w regionie południowo-wschodnim Morza Śródziemnego
– oświadczył grecki minister energii.
Pracą nad projektem ma się zająć spółka IGI Poseidon SA, w skład której wchodzi państwowa grecka firma gazowa Depa SA oraz włoska firma energetyczna Edison SpA.
Dzisiaj Depa podpisała list intencyjny z Energean, operatorem kilku złóż gazowych w strefie ekonomicznej Izraela, na zakup 2 miliardów sześciennych metrów gazu, które miałyby być dostarczane nowym rurociągiem. Ma to zwiększyć rentowność projektu.
Eksperci mają jednak wątpliwości, czy budowa rurociągu faktycznie dojdzie do skutku.
- Póki co nie widzę, aby ktokolwiek się kwapił z wydaniem tak olbrzymich pieniędzy na projekt, który nie ma gwarancji sukcesu
– powiedział Ahmet Sozen, wykładowca stosunków międzynarodowych ze Wschodnio-Śródziemnomorskiego Uniwersytetu w Famaguście na północnym Cyprze.
- To porozumienie to reakcja na kroki podjęte przez Turcję w tym samym regionie, tak samo jak podpisanie ostatnio przez Ankarę porozumienia z Libią dotyczące granic morskich, które ignoruje linie demarkacyjne Grecji i Cypru, to reakcja na wcześniejsze porozumienia tych krajów
- dodał.