Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Polscy skoczkowie narciarscy zajęli czwarte miejsce w drużynowym konkursie Pucharu Świata w Planicy. Wygrali Austriacy • • • Polscy skoczkowie narciarscy zajęli czwarte miejsce w drużynowym konkursie Pucharu Świata w Planicy. Wygrali Austriacy • • •

Włoskie media przed kolejnym szczytem w Paryżu. Zwrócono uwagę na wschodnią flankę

Rzym stara się włączyć do rozmów w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie. We Włoszech szerzy się, zdaniem "Corriere della Sera", "brak ufności w zdolności polityczno-dyplomatyczne Europy". Publicysta ocenił, że czynny udział w pokojowych negocjacjach to "ostatni pociąg dla Europy".

Wojna na Ukrainie
Wojna na Ukrainie
fot. - pixabay

W przeddzień szczytu szefów europejskich państw i rządów w Paryżu, które zwołał prezydent Francji Emmanuela Macrona na 27 marca, na łamach włoskiego dziennika publicysta Giuseppe Sarcina ocenił, że należy wspierać wszelkie takie inicjatywy.

Jego zdaniem włączenie się w te rozmowy "to ostatni pociąg dla Europy".

"Europejscy liderzy próbują na serio przyłączyć się do negocjacji w sprawie wojny na Ukrainie. Być może jest to ostatnia próba, ostatni pociąg, jaki mamy do dyspozycji"

– ocenił.

"Czynnik T"

"Konfrontacja między rządami sama w sobie nie jest nigdy prosta. Ale teraz wszystkie hipotezy, wszystkie scenariusze są uwarunkowane przez »czynnik T«, czyli mniej lub bardziej kapryśne decyzje Donalda Trumpa. Właśnie dlatego adwersarzem numerem jeden Europy jest dzisiaj klimat fatalizmu, bezsilność, jaka się wytworzyła" - zaznaczył włoski komentator.

"Do tej pory Europejczycy są wykluczeni ze stołu rokowań. Amerykanie prowadzą równoległe rozmowy z Rosjanami i Ukraińcami w Rijadzie; także z pewnym rezultatem".

– podkreślił publicysta.

Odnotowuje, że we wtorek Biały Dom poinformował o tym, że strony zgodziły się na rozejm na Morzu Czarnym. Ale jak stwierdza Sarcina dwie istotne kwestie nie zostały nawet poruszone.

Rola dla Europy?

Jako pierwszą wymienia sprawę granic ukraińskich, czyli to, "ile terytorium zdobytego siłą zostanie odstąpione Moskwie". Drugi aspekt to gwarancja, że Ukraina będzie wolna od następnych ataków.

Na łamach dziennika zaznacza się, że Putin chce obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego. "Europejczycy, nie zważając na to, co zrobi Trump, nie uznają oficjalnie przejścia tych ziem do Federacji Rosyjskiej" - napisał komentator.

Wyraził przekonanie, że w drugiej sprawie, czyli gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy Europa może odegrać bardziej decydującą rolę. Jak przypomniał, rządy analizowały różne scenariusze, jak uniemożliwić Putinowi dokonanie nowego ataku na Ukrainę w najbliższych latach.

Odrzucone propozycje

Następnie w dzienniku opisano kolejne propozycje rozwiązań począwszy od projektu premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera i prezydenta Emmanuela Macrona, by wysłać siły pod dowództwem brytyjsko-francuskim, z udziałem innych państw europejskich albo bez nich. Odrzucił go Kreml.

Potem, jak relacjonuje publicysta, projekt ten utknął w miejscu "z powodu wątpliwości Niemiec, braku gotowości Włoch i, co zaskakujące, także Polski". Ale nie przebiła się też propozycja premier Włoch Giorgii Meloni, by zapewnić Ukrainie "parasol Artykułu 5 NATO", ale bez jej formalnego przyjęcia do Sojuszu; odrzucili to Amerykanie.

Nowe scenariusze

Teraz, stwierdził Sarcina, rozważa się trzecie rozwiązanie: "nakłonić Trumpa, by zaakceptował zaangażowanie ONZ i narzucić to także Putinowi".

Według tego scenariusza porozumienie pokojowe ustalone przez Ukraińców, Rosjan, Amerykanów i, o ile to będzie możliwe, Europejczyków mogłoby się przekształcić w rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ.

"Wtedy łatwiej byłoby uzgodnić wysłanie misji pokojowej na Ukrainę, bo nie byłoby to kojarzone jako jednostronny akt państw europejskich czy NATO" - wyjaśnił autor. Łatwiej też byłoby jego zdaniem utworzyć kontyngent z sił krajów oddalonych od konfliktu. Przypomniał, że gotowość zadeklarowały już Australia i Nowa Zelandia. Nie można też, zaznacza, wykluczyć wkładu ze strony Chin, co jest o tyle ważne, że są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Ale "opcja ONZ, gorąco popierana przez Włochy, Hiszpanię i inne państwa, nie jest jednak wystarczająca, aby uspokoić wschodnią flankę NATO"- przyznał autor. Następnie stwierdził: "Oto dlaczego początkowo rozważana misja angielsko-brytyjska licząca około 20 tysięcy żołnierzy, mogłaby wzmocnić garnizony NATO w Polsce, Estonii, na Łotwie i na Litwie".

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Europa #dyplomacja #negocjacje pokojowe

Sabina Treffler/PAP