W Brukseli nie milkną echa afery związanej z kontrowersyjnym mianowaniem najbliższego współpracownika przewodniczącego Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera na stanowisko sekretarza generalnego KE. Również Parlament Europejski, który krytykował tę nominację jako „nieprzezroczystą”, jest pełen niejasnych, politycznych roszad na najwyższych stanowiskach – pisze „Politico”.
Parlament Europejski już dwa razy debatował nad kontrowersyjnym wyborem w lutym br. Martina Selmayra, który przed awansem był szefem gabinetu Junckera, i jest nadal najbliższym współpracownikiem szefa KE. Obecnie na stanowisku sekretarza generalnego KE Selmayr zarabia 17 tys. euro.
Za każdym razem europarlamentarzyści wypowiadali się w PE bardzo krytycznie w sprawie nominacji Selmayra. Co więcej, europosłowie przygotowują rezolucję w tej sprawie. Głosowanie nad rezolucją ma się odbyć na następnej sesji plenarnej. Mianowanie człowieka Junckera jest określane działaniem w stylu zamachu stanu.
Tymczasem „Politico” wskazuje dziś, że PE powinien też spojrzeć na własne podwórko, gdzie o wyższych stanowiskach nie decydują przejrzyste procesy rekrutacji i kompetencje, ale polityczne decyzje podejmowane za zamkniętymi drzwiami.
Sześciu urzędników Parlamentu, którzy wypowiedzieli się dla portalu pod warunkiem zachowania anonimowości, poinformowało, że właśnie w taki sposób osiem osób zostało wyznaczonych na stanowiska dyrektorskie w służbie Parlamentu. Każde z nich to pensja w wysokości 14 tys. euro miesięcznie.
Informatorzy „Politico” wskazują, że co najmniej pięć osób zostało wybranych na te stanowiska przez najpotężniejszego urzędnika Parlamentu, sekretarza generalnego Klausa Welle - w efekcie jego własnej decyzji lub porozumienia z największymi grupami politycznymi zgromadzenia. Welle jest Niemcem i należy do niemieckiej partii CDU, której liderką jest kanclerz Angela Merkel. Zdaniem portalu te informacje wystawiają „Parlament na oskarżenia o podwójne standardy”.
W liście wysłanym do szefa PE Antonio Tajaniego we wtorek Pilar Antelo, szefowa komisji pracowniczej PE, wyraziła zaniepokojenie „rosnącym upolitycznieniem” procedur mianowania w PE i manipulowaniem nimi.
„Kiedy dostęp do najwyższych stanowisk pracy wynika z niejasnych transakcji, zawieranych na zapleczu, politycznych machinacji i poparcia dla ulubionych osób, które należą do odpowiednich grup politycznych lub mają wpływowych mentorów, demotywujemy w ten sposób dziesiątki zdolnych współpracowników”
- napisała.
Wybór Selmayra jest krytykowany także dlatego, że to kolejne wysokie stanowisko w UE, które przypada obywatelowi Niemiec. Obok wspomnianego Wellego sekretarzem generalnym Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych jest Helga Schmid, a szefem Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) - Werner Hoyer.
Selmayr przez część urzędników i mediów w Brukseli nazywany jest „szarą eminencją” Komisji Europejskiej i oceniany jako jeden z najbardziej wpływowych urzędników w Brukseli. Część mediów nazwała go dosłownie najbardziej upolitycznioną postacią, zajmującą najwyższe urzędnicze stanowisko w Komisji.
Welle jest sekretarzem generalnym PE od 2009 roku.