Po 10 godzinach walki o życie w szpitalu zmarł mężczyzna, który podpalił się przed budynkiem sądu na Manhattanie. Obywatel USA miał 37-lat. Policjanci prowadzący dochodzenie charakteryzują go jako „zwolennika teorii spiskowych”
Departament policji Nowego Jorku poinformował w sobotę agencję AP, że personel miejscowego szpitala stwierdził zgon mężczyzny. Jak podaje NBC News policja ustaliła w piątek jego tożsamość, to Maxwell Azzarello z St. Augustine na Florydzie, który przybył do Nowego Jorku na początku tygodnia.
Sytuację pokazała na żywo telewizja CNN, która prowadziła transmisję spod budynku sądu w chwili, gdy nieznanego mężczyznę siedzącego na ławce ogarnęły płomienie. Na miejsce od razu ruszyła policja, jednak była w stanie ugasić ogień gaśnicą dopiero po trzech próbach i niemal trzech minutach.
"Widzę całkowicie zwęglonego człowieka"
A dude just set himself on fire outside of where Trump is in court 🤯 https://t.co/uofvQLjYYL
— Hodgetwins (@hodgetwins) April 19, 2024
Do incydentu doszło tuż po tym, gdy w nowojorskim sądzie zakończył się trwający od poniedziałku proces wyboru składu ławy przysięgłych, którzy wydadzą wyrok w sprawie procesu karnego Donalda Trumpa.
Źródła ABC News podają, że Trump przebywał w tym czasie w budynku sądu w centrum Manhattanu i został poinformowany o pożarze na zewnątrz.
Policjanci prowadzący dochodzenie charakteryzują Azzarello jako „zwolennika teorii spiskowych”. W piątek, przed samospaleniem, wyjmował z plecaka broszury na ten temat i rozrzucał je dookoła - twierdzą świadkowie.