Rosyjskie służby więzienne zakomunikowały, że Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na Dalekiej Północy. Nawalny miał "poczuć się źle" i "stracił przytomność". Mimo wezwania pogotowia ratunkowego i prób reanimacji opozycjonista zmarł. To oficjalna wersja rosyjskich służb.
W styczniu br. minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia, przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczęły wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności.
- Waszyngton nie ma na razie pewności, czy rosyjski dysydent został zabity, ale nie ulega wątpliwości, że jego śmierć jest konsekwencją postępowania Putina i jego zbirów - oznajmił prezydent Biden.
"Nawalny mógł bezpiecznie żyć na emigracji, ale zdecydował się wrócić do kraju" - przypomniał Biden. Poinformował też, że Biały Dom rozważa, jakie kroki można jeszcze podjąć wobec Moskwy.